piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 5

Napisałam kolejny rozdział więc pomyślałam, że dodam go wcześniej. Mam nadzieję, że się spodoba. Proszę o komentarze i z góry za nie dziękuje;)

**********************

Wstaliśmy i ruszyłyśmy za chłopakami na piętro. Nie wiedziałam co chłopcy robili i dlatego byłam bardziej ciekawa niż jakby wiedziała. Stanęliśmy przed drzwiami od jednego pokoju i wtedy odezwał się Louis.
- Victoria, otwórz drzwi. Mamy nadzieję, że Ci się spodoba. - otworzyłam drzwi i gdy spojrzałam na pokój zaniemówiłam.
- To jest twój nowy kąt, skarbie. - powiedział Liam i przytulił się do mnie od tyłu.
- Dziękuje wam bardzo, jest prześliczny. - powiedziałam szczęśliwa i przytuliłam każdego chłopaka z osobno. Mojemu dodatkowo oczywiście dałam jeszcze całusa. - A teraz jeśli nie macie nic przeciwko mogłabym zostać sama z Ashley? - dodałam po chwili.
- Oczywiście. - powiedział Liam, pocałował mnie i wyszedł.
- Acha, uważaj teraz stary. Zaraz będziesz obgadywany. - powiedział Harry gdy wychodził z chłopakami z pokoju. Uśmiechnęłam się tylko i zamknęłam za nimi drzwi. Usiadłyśmy z Ashley na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać.
- No, a teraz opowiadaj. Jak Ci się układa z Liam'em. - zapytała ciekawa.
- Jest na prawdę super. Liam jest bardzo romantyczny, opiekuńczy, ale mam mały problem i obawy.
- Nie wiesz co tak na prawdę do niego czujesz?
- No właśnie. Bo on mi od razu powiedział, że mnie kocha. Ja wtedy jeszcze nie byłam tak pewna. Teraz boję się, że jeśli czegoś nie zrobię to on ze mną zerwie. - powiedziałam i spuściłam głowę.
- Ej, kochana. On Cię nie zostawi. Ty nie widzisz tego jak on Cię kocha i wręcz szaleje za Tobą? Kiedy mi go przedstawiłaś jako swojego chłopaka był szczęśliwy i dumny. A kiedy nie mogłaś dalej opowiadać i się w niego wtuliłaś było widać, że jest smutny i czuje się bezradny, że nie może Ci pomóc. Widać, że mu na prawdę na Tobie zależy.
- To co ja mam teraz zrobić?
- Zadaj sobie podstawowe pytanie. Kochasz go? - zapytała mnie. Wtedy przypomniałam sobie nasz pierwszy pocałunek, jak razem śpiewaliśmy, te motyle w brzuchu kiedy jest obok mnie i zdałam sobie, że go kocham.
- Kocham. - powiedziałam pewnie.
- No widzisz, tylko teraz znajdź odpowiednią sytuację i mu to powiedz. - powiedziała Ashley i mnie przytuliła.
- A ty Ashley, masz kogoś na oku? - zapytałam.
- Na razie nie. - odparła.
- To zapytam inaczej. Któryś z chłopaków pomijając oczywiście Liam'a wpadł Ci w oko? - powiedziałam bacznie ją obserwując.
- Może tak, a może nie. Po za tym nie powiem Ci bo od razu próbowałabyś mnie zeswatać.
- Okay, okay. Wracamy do chłopaków? - zapytałam i się zgodziła. Wyszłyśmy z mojego pokoju i zeszłyśmy na dół do salonu jednak ich tam nie było. Na stoliku leżała tylko karteczka. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam na głos:

"Dziewczyny musieliśmy iść coś załatwić. Rozgośćcie się i czujcie jak u siebie, zwłaszcza ty Tori. Nie wiemy kiedy wrócimy, ale postaramy się jak najszybciej. Jakbyście mogły to bardzo prosimy abyście poczekały. Więc jeśli Ashley możesz to nie śpiesz się z powrotem do domu. Buziaki, chłopaki;* " 

Uśmiechnęłyśmy się obie i usiadłyśmy na kanapie.
- Jak myślisz co poszli załatwić? - zapytała Ashley.
- Nie mam pojęcia. Jednak jeśli proszą nas abyśmy na nich poczekały bez względu na godzinę to na pewno coś musi być związane z nami. Tylko jestem ciekawa co. - powiedziałam i zaczęłam się trochę zastanawiać.
- Może idź po gitarę i pójdziemy do ogrodu pośpiewać. - zaproponowała.
- Dobry pomysł, zaraz wracam. - powiedziałam i pobiegłam na górę. Wróciłam z gitarą i wyszłyśmy do ogrodu i usiadłyśmy na trawie. Nastroiłam gitarę i zaczęłam grać. Kiedy zaczęłam śpiewać dołączyła do mnie Ashley. Z nią mogłam śpiewać bez przerwy. Jest jedyną osobą, która mnie zna na wylot. Z resztą tak jak ja ją. To co ona wie to nawet moi rodzice wielu rzeczy nie wiedzą no, ale nie dziwić się skoro nie mieli nigdy dla mnie dużo czasu. W pewnym momencie wpadłyśmy na pomysł aby napisać piosenkę. Wyciągnęłam z futerału kartki i długopis, odłożyłam gitarę i zaczęłyśmy pisać tekst. Zaczęłyśmy się wygłupiać i nic nie wyszło z tej piosenki bo przyszli chłopcy i skończyło się pisanie. Przypomniało mi się coś, rzuciłam tylko jedno słowo do Ashley i zaczęłyśmy się śmiać. Chłopcy usiedli obok nas i nie wiedzieli co się dzieje, a my nie mogłyśmy opanować śmiechu. Odezwał się Lou kiedy już się trochę uspokoiłyśmy.
- Z czego się śmiejecie? - zapytał.
- Z niczego. Takie małe wspomnienie. - odparłam i uśmiechnęłam się porozumiewawczo do Ashley.
- Dobra, nie wnikamy. - powiedział Harry.
- Gdzie byliście jeśli można wiedzieć? - zapytała Ashley.
- Za nim powiem, to chyba twoje Tori. Zapomniałem Ci rano dać. - powiedział Louis i podał mi mój prezent urodzinowy od rodziców czyli bilety do L.A. - Zabrałem je bo pomyślałem, że będziesz chciała je wykorzystać.
- Dziękuje, ale i tak nic mi po nich. - powiedziałam smutno.
- Dlaczego? Przecież zawsze chciałaś tam lecieć. - odezwała się Ashley.
- Co mi po biletach w tamtą stronę? Nawet jakbym chciała zabrać Ciebie czy Liam'a to nic nie da. Nie mam pieniędzy ani na pobyt tam, ani na drogę powrotną. To też rodzice mieli załatwić, ale wyszło jak wyszło. - spuściłam głowę na dół aby nie widzieli łez w moich oczach. Podszedł do mnie Liam, usiadł obok i mnie przytulił.
- Ej, słońce. Spełnisz swoje marzenie bo my Ci w tym pomożemy. - powiedziała, a ja spojrzałam na niego. Potem spojrzałam po reszcie chłopaków, a oni się uśmiechnęli.
- Ale jak to? - zapytałam zdziwiona.
- Właśnie to byliśmy załatwić.Skoro mamy wolne stwierdziliśmy, że przydałyby się jakiś wyjazd. A skoro masz bilety to polecimy razem z Tobą. Oczywiście Ashley też zabierzemy. - powiedział Louis.
- Wszystko jest załatwione. Wy dziewczyny polecicie w tamtą stronę na biletach Tori, a my już mamy zarezerwowane bilety. - dodał Harry.
- Co wy mówicie? - zapytała również niedowierzająca Ashley.
- To co słyszycie. Hotel zarezerwowany, lot również, Simon o wszystkim wie. Więc jak? - odparł Niall.
- Wow, jestem wdzięczna i jestem jak najbardziej za. Tori? - odparła Ashley.
- Ja?! Też jestem za. Bardzo wam dziękuje. - powiedziałam i przytuliłam wszystkich.
- Nie masz za co. Jesteśmy w końcu przyjaciółmi. - powiedział Louis.
- To kiedy jedziemy? - zapytałam po chwili.
- Pojutrze. - powiedział Zayn.
- W takim razie jutro trzeba się pakować co wiąże się z odwiedzinami moich rodziców bo tam mam ciuchy. - powiedziałam.
- Pójdę z Tobą i będzie wszystko dobrze. - powiedział Liam i mnie znowu przytulił. Siedzieliśmy tak do wieczora, rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Około 20:00 Ashley musiała iść,a my wtedy udaliśmy się do kuchni aby zjeść kolację. Po kolacji poszłam do pokoju po piżamę, a później udałam się do łazienki. Wykonałam wieczorną toaletę i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżko i od razu usnęłam. Rano obudziłam się o 9:00 i poszłam do łazienki aby przygotować się do kolejnego dnia. Gotowa zeszłam na dół do kuchni aby zjeść śniadanie. Zastałam w niej Louis'a.
- Hej - przywitałam się z nim i zaczęłam sobie robić kanapki.
- Cześć. Jak się spało? - zapytał siedząc przy stole.
- Bardzo dobrze. Nadal nie mogę w to uwierzyć co się stało i jacy jesteście dla mnie dobrzy. - powiedziałam siadając obok niego z posiłkiem.
- To uwierz. - powiedział uśmiechnięty. Również się uśmiechnęłam i w tym momencie do kuchni wszedł mój 'książę z bajki'.
- Witaj Lou. - odezwał się do bruneta. - Witaj kochanie. - zwrócił się do mnie i pocałował na przywitanie. Nalał sobie soku do szklanki i usiadł obok mnie.
- To kiedy jedziemy po twoje ciuchy? - zapytał Liam.
- Możemy po śniadaniu. Louis pojedziesz z nami? - odparłam.
- Oczywiście. 
- To po śniadaniu skocze tylko po torbę i pojedziemy. - oznajmiłam, a chłopcy się zgodzili. Skończyłam śniadanie, odłożyłam naczynia do zmywarki i poszłam do pokoju. Po chwili wróciłam na dół z pustą torbą, a chłopcy już czekali. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Na miejscu znaleźliśmy się po 15 minutach i wtedy się trochę zaczęłam obawiać.
- Kochanie, będzie dobrze. - powiedział Liam i się uśmiechnął. Chwyciłam za jego rękę i razem z Louis'em podeszliśmy pod dom. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do domu, a z kuchni wyszli rodzice.
- Cześć wam. - powiedziałam do nich. - Lou poczekaj tutaj. Zabierzemy tylko rzeczy i będziemy jechać. - powiedziałam do chłopaka wchodząc z Liam'em po schodach.
- Nie ma sprawy. Jak coś to wołajcie - odezwał się Louis. Pokierowaliśmy się od razu do mojego pokoju. Weszłam do środka, otworzyłam wszystkie szafy z ciuchami, wyciągnęłam jeszcze moje dwie torby na łóżko i zaczęło się pakowanie. Ja zabrałam się za bieliznę i ciuchy z szafek, a Liam pakował moje ciuchy z szafy. 
- Wiesz, nigdy nie myślałam, że dojdzie do tego. - odparłam, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Skarbie, chodź tu do mnie. - powiedział i mnie przytulił. Jestem wdzięczna losowi, że jest przy mnie bo nie wiem co bym zrobiła bez niego.
- Wiesz co mnie najbardziej boli? To, że w ogóle nie zareagowali jak się do nich odezwałam ani nic nie powiedzieli. - powiedziałam, a po moich policzkach popłynęły łzy. Otarł mi policzki i spojrzał mi w oczy uśmiechając się lekko. Uwielbiam ten jego uśmiech bo zawsze poprawi mi tym humor. Pocałował mnie delikatnie, a ja mu wyszeptałam do ucha:
- Kocham Cię. Dziękuje za to, że jesteś przy mnie. - dodałam po chwili i go przytuliłam. 
- Nie masz za co. To ja dziękuje, ze jesteś ze mną. - odparł i pocałował mnie w czoło. Wróciliśmy do pakowania i w końcowym efekcie spakowałam wszystkie ciuchy. Resztę zostawiłam bo poprzedniego dnia gadałam z chłopakami i powiedzieli, że jak wrócimy to pomogą mi zabrać pozostałe rzeczy. Liam chwycił dwie torby, ja trzecią i wyszliśmy z pokoju kierując się do schodów. Gdy zeszliśmy na dół stając koło Louis'a odezwała się moja mam.
- To wyprowadzasz się? - zapytała obojętnie.
- Na razie zabieram ciuchy bo lecimy jutro do Los Angeles. Jak wrócę to zjawię się po resztę rzeczy. - powiedziałam.
- Przecież nie masz pieniędzy to jak polecisz? - powiedziała moja mama z pogardą. Nigdy jeszcze jej takiej nie widziałam i było mi przykro, że taka jest na prawdę.
- Nie ma, ale ma przyjaciół. My z nią jedziemy i Ashley również ponieważ mamy wolne na razie. A chcemy aby Victoria spełniła swoje marzenie. - powiedział Louis.
- Myślałam, że Cię dobrze wychowałam. Ale jesteś... - zaczęła, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.
- Nie kończ, mamo. To ja myślałam, ze mogę na was liczyć, ale się przeliczyłam. Zawiedliście mnie. I to wszystko dlatego, że zakochałam się w chłopaku z wzajemnością,i któremu na mnie zależy, a wy tego nie możecie uszanować. - powiedziałam i wyszliśmy. Louis zapakował torby do bagażnika i zajął miejsce kierowcy. Ja siedziałam z tyłu wtulona w Liam'a, a po moich policzkach spływały łzy. Dojechaliśmy do domu i chłopcy od razu zanieśli moje walizki do mojego pokoju, a ja weszłam do salonu. Zastałam tam resztę zespołu i... Ashley? Nie mogłam uwierzyć, ale też się ucieszyłam.
- Hej. I jak tam? - zapytałam przyjaciółka gdy obok niej usiadłam.
- Hej. Niezbyt miłe spotkanie, ale jakoś poszło. - powiedziałam i w tym momencie dołączyła do nas pozostała dwójka chłopaków.
- Ashley może zostaniesz na noc dzisiaj skoro jutro mamy dość wcześnie lot? - zaproponował Niall.
- Dobry pomysł. To jak Ash? - dopytywał się Harry. Było widać, że ją polubili co mnie bardzo cieszyło. Widziałam, że Lou ją bacznie obserwuje, ale nie zwróciłam na to zbyt szczególnej uwagi.
- Mogę zostać, ale moje rzeczy są jeszcze u mnie w domu. - odparła.
- To pojedziemy po nie później, Louis'a pojedzie z nami. - spojrzałam na chłopaka, a on się tylko uśmiechnął na znak zgody. - A teraz chodź pomóż mi się spakować. - powiedziałam i pociągnęłam przyjaciółkę za sobą do pokoju zostawiając chłopaków samych w salonie. Weszłyśmy do mnie i rozpakowałyśmy wszystko z toreb na łóżko. Podzieliłyśmy co zabieram na wyjazd, a co nie. Niepotrzebne rzeczy spakowałyśmy do szafy i szafek, a na wyjazd spakowałyśmy do jednej większej torby.
- Zadowolona, że jedziesz? - zapytała Ashley kiedy usiadłyśmy na kanapie po skończonym pakowaniu.
- Oczywiście, ze tak. Nie mogę się doczekać i jestem im bardzo wdzięczna za to. A ty? - powiedziałam uśmiechając się.
- No pewnie. W ogóle nie mogę uwierzyć, ze załatwili mi coś takiego pomimo, ze znamy się raptem dwa dni. - powiedziała.
- To się cieszę. - powiedziałam i ją przytuliłam. Potem opowiedziałam jej co zdarzyło się u mnie w domu bo chciała wiedzieć. Gdy skończyłam postanowiłyśmy jechać do Ashley po jej rzeczy więc zeszłyśmy na dół do salonu po naszego 'szofera'.
- Louis, zbieraj się. Jedziemy do Ashley po jej rzeczy. - powiedziałam stając w wejściu do salonu.
- Tak jest pani szeryf. - powiedział i stanął na baczność, a my zaczęliśmy się śmiać. Chwycił za kluczyki od swojego samochodu, wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy. Na miejscu byliśmy po 30 minutach. Gdy weszliśmy do środka przywitała nas uśmiechnięta mama Ashley.  Zapytała czy czegoś nie chcemy jednak my podziękowaliśmy i ruszyliśmy za blondynką do jej pokoju.
- To tylko musimy wziąć i możemy jechać. - powiedziała Ashley wskazując na dwie mniejsze torby. Chwyciła za torebkę. Chciałam jej pomóc z torbami jednak Louis chwycił obie i poszedł przodem.
- Jak to dobrze mieć pod ręką chłopaka. - rzuciła Ashley uśmiechając się do Lou. Ten oczywiście odwzajemnił uśmiech. Ujrzałam w jej oczach tajemniczy błysk i już wiedziałam, ze coś między tą dwójką będzie. Gdy zeszliśmy na dół ponownie pojawiła się mama mojej przyjaciółki. Podziękowała Louis'owi, że Ashley może jechać z nami i życzyła nam spokojnej drogi. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z domu. Lou zapakował torby do bagażnika, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę domu chłopaków oraz mojego. Na miejscu Lou zaniósł torby Ashley do pokoju, w którym miała spać tej nocy, a my weszłyśmy do salonu. Chłopaków nie było, ale nam to jakoś nie przeszkadzało bo zaczęłyśmy rozmawiać. Wrócił Lou do salonu, usiadł w fotelu i włączył telewizor nie zwracając na nas uwagi.
- Czy coś się zaczyna dziać między Toba, a Lou? Podoba ci się, nie? - szepnęłam do niej.
- Chodź do ogrodu, tam pogadamy. - odparła zerkając na chłopaka. Wyszłyśmy do ogrodu i usiadłyśmy na trawie. Odezwała się.
- Wiesz, coś w nim jest. Bardzo go polubiłam i coś zaczyna mnie do niego ciągnąć. Po za tym zauważyłam, że on mnie też chyba polubił.
- Jeśli chcesz mogę go podpytać co o Tobie myśli. - powiedziałam.
- Na razie nie, ale w razie czego to się do Ciebie zwrócę. - powiedziała i się uśmiechnęła. Rozmawiałyśmy tak do wieczora. Zdziwiła mnie jedna rzecz, ze chłopcy w ogóle się nie pojawili i o nas nie pytali. Wieczorem wróciłyśmy do domu i postanowiłyśmy iść do kuchni aby coś zjeść na kolację. Kiedy tam weszłyśmy dostałyśmy lekkiego szoku. Stół był ładnie uszykowany, po kuchni unosił się piękny zapach jedzenia, a z boku stali nasi wspaniali chłopcy.
- A to z jakiej okazji? - zapytałam gdy Liam podszedł do mnie i objął w talii.
- Za to, że jesteście z nami. - powiedział Liam.
- I, że ustatkowałaś Liam'a. - dodał Louis, a my wszyscy się zaśmialiśmy.
- Haha, bardzo śmieszne. - powiedział Liam. Podeszłam do stołu, a Liam pomógł mi usiąść odsuwając krzesło. Lou postąpił tak samo wobec Ashley, która siadała obok mnie. Wszyscy zajęliśmy miejsca i zaczęliśmy jeść co przygotowali chłopcy.
- Smakowało? - zapytał Niall gdy skończyłyśmy jeść.
- Bardzo, jesteście niesamowici. - powiedziałam.
- Dosyć, że fantastycznie śpiewacie to jeszcze świetnie gotujecie. - dodała Ashley. Po kolacji chłopcy posprzątali, a my mając wolne poszłyśmy po kolei się umyć, a potem poszłyśmy do mojego pokoju. Zaczęłyśmy rozmawiać gdy nagle usłyszałyśmy rozmowę dochodzącą z korytarza.

"Louis"

- Ej, stary. A ty kręcisz z Ashley? - zapytał mnie Niall jak wchodziliśmy po schodach na górę.
- Wiesz, nie chcę rozmawiać na ten temat. - odparłem trochę zmieszany.
- No, ale wiesz, że to widać? - zapytał ponownie gdy staliśmy obok drzwi do mojego pokoju.
- Niby co? - odparłem pytaniem.
- Że ty coś czujesz do niej. - powiedział Niall.
- Daj mi spokój i nie w trącaj się w moje życie. - powiedziałem lekko wkurzony i wszedłem do mojego pokoju trzaskając drzwiami. Położyłem się na łóżko i patrzyłem ślepo w sufit rozmyślając. Wkurzają mnie takie sytuacje jak ta. Gdy mówię, że nie chcę o czymś gadać, a ktoś się dalej odzywa i wtrąca. Jeśli chodzi o Ashley to sam nie wiem jak to jest. Pierwszy raz jak widziałem ja na urodzinach Tori to nie zwróciłem na nią jakiejś większej uwagi; nawet nie rozmawialiśmy. Jednak kiedy przyszła do nas wczoraj i dzisiaj to ją polubiłem i to nawet bardzo. Dziwne co? Ale taka jest prawda. Zdążyłam zamieszać mi w głowie tylko sam jeszcze nie wiem czy coś z tego wyjdzie. Rozmyślałem tak dłuższą chwilę aż zasnąłem sam nie wiem kiedy. Rano wstałem dość wcześnie tak jak się umówiliśmy aby zdążyć jeszcze wszystko sprawdzić i ze spokojem pojechać na lotnisko. Ubrany zszedłem do kuchni gdzie były już dziewczyny i Liam. Przywitałem się z nimi i zacząłem sobie robić śniadanie. Następnie dosiadłem się do nich i zacząłem jeść posiłek, który sobie przygotowałem. Gdy ujrzałem na twarzy blondynki uśmiech na mojej też od razu się pojawił. Coś niesamowitego, ale poczułem te tak zwane 'motyle' w brzuchu. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale muszę stwierdzić, że ta dziewczyna już zakręciła mi w głowie.

"Victoria"

Zostało pół godziny do wyjazdu na lotnisko, a ja ciągle sprawdzałam torbę bo nie byłam pewna czy wszystko wzięłam. Nagle przyszedł do mnie Liam i przytulił się do moich pleców.
- Kochanie, na pewno wszystko wzięłaś. Mogłabyś zając się teraz trochę mną. - powiedział udając smutnego. Odwróciłam się do niego aby spojrzeć mu w te jego przepiękne oczy i objęłam go za szyję. Objął mnie w talii patrząc mi w oczy. Przybliżyłam swoją twarz na minimalną odległość i go pocałowałam, a on oczywiście odwzajemnił pocałunek. Gdy się lekko odsunęłam od niego on obdarował mnie tym swoim zniewalającym uśmiechem.
- Tak lepiej? - zapytałam również się uśmiechając.
- Oczywiście, że tak. - odparł nadal mnie obejmując.
- W takim razie daj mi się teraz spakować. - powiedziałam.
- Przestań, na pewno wszystko masz. - odparł i zapiął moją torbę. Chwycił za nią, ja wzięłam torebkę i udaliśmy się na dół do salonu gdzie już znajdowała się jego torba. Usiedliśmy na kanapie i czekaliśmy na resztę naszych przyjaciół aż zejdą gotowi i spakowani. Po krótkim czasie w salonie pojawiła się Ashley wraz z Harry'm i Niall'em. Czekaliśmy jeszcze jakieś 5 minut i na dół zawitał Zayn i Louis. Zamówiliśmy dwie taksówki aby nas zawiozły na lotnisko. Pojawiły się po 10 minutach. Zapakowaliśmy bagaże do bagażników, wsiedliśmy do środka i pojechaliśmy na lotnisko. Na lotnisku byliśmy po 15 minutach i od razu udaliśmy się do odprawy. Po chwili już siedzieliśmy w samolocie. Ja usiadłam z Ashley, przed nami siedział Liam z Lou, za nami Niall i Harry, a obok siedział sam Zayn. Stwierdził, że nie chce z nikim siedzieć i miał szczęście bo nikt się do niego nie dosiadł bo samolot nie był pełny. Po starcie samolotu włożyłam słuchawki na uszy, zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć aby podróż mi szybciej minęła i udało się.

-------------------------------------------------------------
5 rozdział za mną i mam nadzieję, że się spodobał. Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam za nie. 
Proszę o wszelkie komentarze, będę bardzo wdzięczna jeśli je dodacie.

W kolejny rozdziale będzie zawarty pobyt naszych bohaterów w L.A. Jak myślicie coś wyjdzie między Ashley i Louis'em? Chłopcy będą mieli małe spięcie, ale o co? Tego dowiecie się w następnym opowiadaniu. Jeśli będę mogła dodam wcześniej, a jak nie to na pewno pojawi się w środę lub czwartek;)

Po za tematem opowiadania. Jak wam się podobała wczorajsza niespodzianka od chłopaków?

8 komentarzy:

  1. Ale świetny rozdział. Bardzo ciekawi mnie ten wyjazd do LA :D
    Szybko dodawaj następny rozdział.
    Buziaczki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, jestem ciekawa następnych. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteś wielka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super super super są te twoje opowiadania. Dopiero skończyłam ten rozdział chodź jestem spiaca będę czytać następny.
    Poli

    OdpowiedzUsuń
  5. Wkońcu odważyłam.XD.Czytam twój blog jakiegoś czasu.XD.Świetnie piszesz.^^.Ja też mam zamiar napcisać blog o chłopaka.XD Ale nigdy nie mam czasu.Rozumiesz chyba...szkoła.nauka. Itd.. Ja uwielbiam pisać.Nie mam na razie żadnego bloga .Ale to się zmieni.Moja wyobraźnia nie zna granic.Wież mi.XD.Mam dużo pomysłow i chętnie bym ci jakieś posunęła.XD.Będę śledzić tw blog a jak byś się chciała coś dowiedzieć lub korzystać.To napisz w komentarzu.XD.Pozdrów.<3.Anonimowa fnka tw bloga.XD.

    OdpowiedzUsuń