czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 3

Witajcie:) Mam nadzieję, że podoba wam się moje opowiadanie. Nie jest ono takie jak inne, które są dodawane w internecie, ale mam nadzieję, że moje również w jakiś tam sposób się wam spodoba. Bardzo prosiłabym o dodawanie jakiś komentarzy wtedy przynajmniej bym wiedziała czy mam po co pisać. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia lub słowa krytyki również piszcie. Obiecuję, że je przeczytam i postaram się wtedy zmienić co będzie według was nie tak. A teraz zapraszam do przeczytania kolejnego rozdziału:)

********************************************

Następnego dnia obudziłam się o 11:30 i od razu udałam się do łazienki, aby wykonać poranną toaletę. Ubrana wróciłam do pokoju i się uczesałam. Gotowa zeszłam na dół do kuchni aby zjeść śniadanie i spotkała mnie miła niespodzianka. Zamiast moich rodziców w kuchni zastałam cały zespół One Direction. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech, który oni odwzajemnili. Przywitałam się z nimi i usiadłam obok nich przy stole.
- A wy co tu robicie? - zapytałam ciekawa.
- Przyszliśmy Cię odwiedzić. Twoi rodzice wychodzili i poinformowali nas, że jeszcze śpisz więc postanowiliśmy zrobić Ci śniadanie. - powiedział Louis i podsunął mi talerz kanapek oraz kubek z ciepłą herbatą.
- Dziękuje, ale urodziny miałam wczoraj. - powiedziałam.
- Wiemy. - odparli równocześnie z uśmiechem na twarzy. Wtedy zrozumiałam, że oni chyba coś chcą.
- Czy wy czasem czegoś nie chcecie? - zapytałam zerkając na nich.
- My? Nie, skądże znowu. - powiedział Niall.
- A mi się wydaje, że wam koniecznie zależy aby zobaczyć mój pokój bo wczoraj was z niego wygoniłam. - powiedziałam zerkając na Liama.
- No... może to jest jedna przyczyna naszych odwiedzin. - powiedział Liam.
- Tak sobie myślałam, a druga? - odparłam.
- Jest ważniejsza. - powiedział Harry.
- Czyżby? - zapytałam. - W takim razie jaka? - dodałam po chwili.
- Chcemy zobaczyć twoją reakcję gdy otworzysz od nas prezent i go zobaczysz. - powiedział Hazza.
- Mam się bać? - zapytałam nie pewnie.
- Spokojnie, nie ma czego. - powiedział Zayn. Dokończyłam śniadanie i schowałam naczynia do zmywarki. Następnie nie pozostało mi nic innego jak iść z chłopakami do mojego pokoju. Wpuściłam ich pierwszych, weszłam na końcu, usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Rozglądali się po pokoju jakby nigdy nie widzieli pokoju dziewczyny. A może tak było? Nie wnikałam tylko czytałam dalej. Mój pokój nie zawierał nic ciekawego więc nie rozumiałam ich chęci bycia w nim. Nagle dosiadł się obok mnie Liam i Harry. Ten drugi zabrał mi z ręki książkę i odłożył na półkę mówiąc:
- Przestań czytać tylko otwieraj prezenty. - reszta rozsiadła się gdzie było wolne. Louis zajął miejsce na moim krześle koło biurka, a Niall i Zayn usiedli wygodnie na moich dużych poduszkach wyglądających jak fotele.
- Nie mówiłam, że rozpakuje inne prezenty. Chcecie tylko wiedzieć jak zareaguje na wasz. - powiedziałam kucając koło sterty prezentów.
- Oj, nie bądź taka i otwórz wszystkie. - powiedział Liam.
- Po za tym chcemy wiedzieć czy przebiliśmy resztę naszym prezentem. - powiedział uśmiechnięty loczek. Cóż nie dało im się odmówić więc zaczęłam rozpakowywać zostawiając chłopaków na sam koniec. Od mojej chrzestnej dostałam czarną kamerę cyfrową o jakiej marzyłam od dłuższego czasu. Następnym prezentem była koszulka od Camerona na, której uwiecznione były nasze wspólne teksty. Trish sprawiła mi w prezencie torebkę oraz bransoletkę z zawieszkami. Kevin podarował mi parę srebrnych kolczyków, a Miranda sprawiła mi mój ulubiony perfum. Kolejny prezent był od Ashley. Dostałam od niej sukienkę, którą ostatnio razem oglądałyśmy na wystawie, ale nie mogłam sobie jej kupić. Nadszedł czas na prezent od moich rodziców. Otworzyłam go i moim oczom ukazał się nowy telefon komórkowy jednak to nie było wszystko. Gdy zobaczyłam co jeszcze dostałam po moich policzkach spłynęły łzy szczęścia. Były to dwa bilety lotnicze do Los Angeles. Zawsze tam chciałam polecieć, było to moje wielkie marzenie. Nie mogłam uwierzyć, że w końcu się spełni i w dodatku będę mogła kogoś zabrać.
- Przepraszam was. - powiedziałam ocierając łzy.
- Nie musisz przepraszać. Łzy szczęścia to nic złego. powiedział Niall i mnie przytulił bo siedział najbliżej mnie.
No, a teraz otwórz prezent od nas. - popędził mnie Louis. Uśmiechnęłam się i otworzyłam od nich prezent, w którym było puste pudełko po laptopie. Nie wiedziałam o co chodzi, a wtedy chłopcy pociągnęli mnie za rękę i zaprowadzili do mojej piwnicy. Stanęliśmy na przeciwko drzwi od drugiego pomieszczenia, które znajdowało się obok mojej salki z instrumentami. Nigdy w nim nie byłam więc byłam ciekawa co chłopcy wymyślili.
- Otwórz drzwi. - powiedział Harry.
- Tam znajduje się twój laptop i... - dodał Liam nie kończąc. Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć. Zostało tam stworzone małe studio nagraniowe. Było szczelne pomieszczenie za szybą z mikrofonami do nagrywania. Pełno modulatorów głosu, dźwięku, mikserów i różnego typu rzeczy. Był oczywiście też mój laptop, o którym chłopcy mówili.
- To wszystko dla mnie? - zapytałam wciąż nie mogąc uwierzyć w to co widzę.
- Oczywiście. - powiedział Louis.
- Jesteście niesamowicie... dziękuje wam. - powiedziałam i przytuliłam każdego z osobna.
- Pomyśleliśmy, że skoro nie chcesz być piosenkarką to chociaż to Ci się przyda. Będziesz mogła komponować własne piosenki i je nagrywać chociażby dla siebie i najbliższych. - powiedział Zayn.
- Jeszcze raz dziękuje. - powiedziałam uśmiechając się. Wróciliśmy do salonu i postanowiliśmy spędzić cały dzień razem. Chłopacy mieli wolne i jak stwierdzili chcieli pobyć ze mną aby mnie poznać. Zostawiłam chłopaków w salonie i poszłam do kuchni po coś do picia. Gdy wracałam usłyszałam kawek ich rozmowy.
- Miałeś to wczoraj zrobić. - powiedział Niall.
- Wiem. - odparł Liam.
- To czemu tego nie zrobiłeś? - zapytał Harry.
- Sam nie wiem. - odparł Liam.
- Pytałeś nas o rade więc Ci powiedzieliśmy, ale resztę to ty sam musisz zrobić. Tylko się zastanów i zrób w odpowiednim momencie bo czasem może być za późno. - powiedział Louis. Nie chciałam dalej słuchać ich rozmowy bo i tak nie wiedziałam o co chodzi. Weszłam do salonu i postawiłam na stoliku 2 butelki coli oraz 6 literatek.
- Mogłaś zawołać to byśmy Ci pomogli. - odezwał się Niall.
- Dałam radę. - odparłam siadając na kanapie między Liamem, a Zaynem.
- To co dzisiaj robimy? - zapytał Harry.
- Może kino? - zaproponował Louis, ale nikt go nie poprał.
- A może zostaniemy u mnie. Popływamy w basenie, pogadamy, pogramy w siatkę. Co wy na to? - zapytałam się i trafiłam w sedno.
- Dobry pomysł Tori. Ja jestem za. - powiedział Harry. Wszyscy go poparli, nawet Lou, który z poczatku był trochę smutny, że nikt nie poparł jego pomysłu.
- Musimy tylko skoczyć do nas po kąpielówki. - powiedział Louis.
- Przydałoby się też jakieś jedzenie. - powiedział ciągle nie najedzony Niall.
- Masz rację, to jak robimy. - przyznałam mu rację bo w mojej lodówce było prawie pusto.
- To może my pojedziemy do domu po kąpielówki może jeszcze coś zabierzemy, a ty i Liam skoczycie do sklepu? - zaproponował Zayn.
- Nie ma sprawy, mi pasuje. Liam? - spojrzałam na chłopaka.
- Mi też, tylko chłopaki weźcie mi też kąpielówki i w razie czego jakieś ciuchy na przebranie. - powiedział Liam.
- Dobra, czyli wszystko ustalone. Wy jedźcie, a my idziemy do sklepu. - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju po małą torebkę do, której schowałam telefon, portfel i klucze.

"Liam" 


- Specjalnie zrobiłem abyś z nią poszedł więc teraz tego nie zepsuj i pamiętaj, że reszta należy do Ciebie. - powiedział Zayn.
- Zrób to zwłaszcza, że widać jak Ci zależy. - dodał Harry klepiąc mnie po ramieniu. 
- Macie rację i dziękuje. - odparłem. W tym momencie zeszłam Victoria i podała Lou zapasowe klucze do domu jakby przyjechali szybciej niż my byśmy wrócili do domu. Oni pojechali, a my wyszliśmy z domu i pokierowaliśmy się w stronę najbliższego sklepu. Z początku szliśmy w ciszy, ale wiedziałem, że musze ją przerwać. "Teraz albo nigdy" - pomyślałem i się do niej odezwałem. 
- Victoria, możemy na chwilę usiąść. - mówiąc to niepewnie wskazałem na ławkę.
- Ale mamy iść do sklepu. - powiedziała odwracając się do mnie.
- Wiem, zdążymy. Najpierw muszę Ci coś powiedzieć. - usiadła na ławce, a ja obok niej. Spojrzałem w jej przepiękne oczy, wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić.
- Chcę Ci coś powiedzieć, ale obiecaj, że mnie wysłuchasz do końca. 
- Obiecuję. - chwyciła mnie za rękę. - Tylko się tak nie denerwuj. - i obdarowała mnie tym swoim wspaniały uśmiechem. Na sercu od razu zrobiło mi się cieplej i poczułem, że dam rade.
- Victoria znam Cię zaledwie kilka dni, a czuję jakbyśmy znali się całe życie. Pamiętasz jak Ci mówiłem, że kocham Cię za to, że jesteś sobą? To prawda, ale nie tylko za to. Zależy mi na Tobie i muszę Ci to powiedzieć. Zakochałem się w Tobie. - mówiłem to cały czas patrząc jej w oczy. - Zakochałem się w Tobie gdy Cię tylko pierwszy raz ujrzałem. Uwielbiam Twój śmiech, twój głos, twój charakter i wszystko co jest związane z Tobą. Dlatego chciałbym się zapytać czy zostaniesz moją dziewczyną? - powiedziałem wszystko co chciałem aby wiedziała. Czekałem tylko na jej reakcje.

"Victoria"

- Liam, ja nie mogę. Jesteś na prawdę wspaniałym chłopakiem, przystojnym, utalentowanym, ale jesteś gwiazdą. - i wtedy przypomniało mi się jak mogą zareagować moi rodzice, a zwłaszcza mama. - Nie chcę Ci namieszać w głowie. To jest bardzo miłe co powiedziałeś, ale ja się z jednej strony boję. Znamy się krótko i nie mam pewności, że nie będziesz ze mną tylko dla zabawy. - łzy napłynęły mi do oczu. Chwycił delikatnie ręką za mój policzek i przybliżył swoją twarz składając na moich ustach delikatny pocałunek. Spojrzał mi w oczy i się odezwał.
- Proszę Cie, zaryzykuj. Kocham Cię i nie mógłbym się Tobą bawić ani Cię skrzywdzić. - powiedział to takim wręcz błagającym tonem, że po moim policzku spłynęła łza. "Może jednak warto zaryzykować?" - pomyślałam patrząc na niego gdy otarł mi łzę z policzka. Przybliżyłam swoją twarz do niego i to ja go tym razem pocałowałam. Gdy się tylko odsunęłam ujrzałam na jego twarzy delikatny uśmiech.
- Czyli zgadzasz się? - zapytał upewniając się, a ja się tylko uśmiechnęłam na znak zgody. Następnie oznajmił, że ma dla mnie coś jeszcze i poprosił abym odwróciła się do niego plecami oraz zamknęła oczy. Nagle poczułam jak na szyję zakłada mi łańcuszek i go zapina. Gdy pozwolił mi otworzyć oczy ujrzałam naszyjnik na, którym był zawieszony wisiorek w kształcie litery "L" jak Liam. Odwróciłam się do nie i spojrzałam mu w oczy, a następnie przytuliłam do niego i wyszeptałam: Dziękuje. Wstaliśmy i trzymając się za ręce poszliśmy w końcu po te zakupy. Kupiliśmy co trzeba było i wróciliśmy uśmiechnięci z zakupami do domu gdzie już była reszta zespołu.Liam zaniósł zakupy na stół do ogrodu, a ja poinformowałam, że idę się przebrać. Przebrałam się w czarny, dwu częściowy kostium kąpielowy, a na to zarzuciłam letnią brązową sukienkę, która sięgała mi do połowy uda. Chwyciłam za torebkę do, której schowałam kilka rzeczy potrzebnych przy basenie i zeszłam na dół do ogrodu gdzie była reszta oprócz mojego chłopaka. Chłopcy zdążyli rozpakować wszystkie zakupy na stół. Niall jadł już paczkę chipsów, Zayn i Louis zacięcie o czyms rozmawiali, a Harry siedział na leżaku i chyba się nudził. Podeszłam do niego i usiadłam obok wcześniej odkładając torebkę na drugi leżak.
- Co jest? - zapytałam loczka.
- Nic. Chcesz zagrać ze mną w badmintona? - zapytała.
- Z miłą chęcią. - powiedziałam czochrając jego czuprynę. Wstaliśmy, odeszliśmy trochę na bok aby chłopakom nie przeszkadzać i zaczęliśmy grać. Po krótkiej chwili dołączył do nas Liam już przebrany w kąpielówki. Musiałam się skupić na grze, ale bez koszulki prezentował się bardzo dobrze. Z resztą reszta chłopaków nie odstępowała od niego ani trochę. Dosiadł się obok Lou i Zayna i zaczęli rozmawiać.
- I kto wygrywa? - usłyszałam głos Nialla.
- Nikt, nie gramy na punkty. - odparłam uśmiechając się do blondyna. Nagle usłyszałam szepty chłopaków.
- I co stary? Udało się? - zapytał Louis Liama.
- No, nie widzisz naszyjnika na jej szyi? - odparł dumny Liam.
- To bravo, gratulacje. - powiedział Zayn i przytulił go po przyjacielsku.
- Chłopaki, jeśli chcecie rozmawiać szeptem to radzę poćwiczyć bo wam to nie wychodzi. - powiedziałam do nich, a za moimi plecami usłyszałam chichot Harrego. Tamci się na mnie spojrzeli i uśmiechnęli, a ja powróciłam do grania z Harrym. Nagle poczułam jak Liam przytula się do moich pleców.
- Co chcesz? - zapytałam.
- Nic. - odparł nadal wtulony we mnie.
- To się odsuń bo przez Ciebie nie mogę grać. - powiedziałam, a on się odsunął. Pograliśmy jeszcze trochę z Harrym i postanowiliśmy zrobić sobie przerwę. Ściągnęłam sukienkę i postanowiłam się trochę opalić. Posmarowałam się kremem; plecki posmarował mi Liam i położyłam się na koc. Chłopacy weszli do basenu aby popływać.Zanim zdążyłam nałożyć słuchawki na uszy usłyszałam wołanie.
- Vicotira, chodź do nas. - to był Louis.
- Nie, dzięki. - powiedziałam.
- Wejdziesz czy mam Ci pomóc? - tym razem to był mój chłopak.
- Później. - powiedziałam i dali mi spokój, ale nie na długo. Poczułam jak ktoś mnie podnosi, był to Liam. Zaczęłam się szarpać i protestować, ale to nic nie dało. Wrzucił mnie do wody, gdy wypłynęłam na powierzchnię słyszałam śmiechy chłopaków. Podpłynęłam pod brzeg i wyciągnęłam rękę do mojego chłopaka aby pomógł mi wyjść. On niczego nie podejrzewając podał mi ją i po chwili za moim pociągnięcie również wylądował w wodzie. Próbowałam uciec, ale mnie dogonił i objął w pasie. Dałam mu całusa przez co na jego twarzy pojawił się ten jego wspaniały uśmiech. Lou zaproponował grę w siatkę. Niezbyt byłam przekonana bo nie lubię w nią grać, ale chłopcy tak nalegali, że się w końcu zgodziłam. To nie był najmniejszy problem bo zaczęli się kłócić kto będzie z kim w drużynie. Zdążyłam założyć siatkę na połowie basenu i rozstrzygnęłam ich kłótnie.
- Dosyć! - uniosłam głos tak, że się na mnie spojrzeli. - Ja, Liam i Harry jeden zespół. Zayn, Lou i Niall drugi. Pasuje? - powiedziałam. Wszyscy się zgodzili więc zaczęliśmy grać. W końcowym efekcie moja drużyna wygrała. Wyszłam z basenu i położyłam się z powrotem na koc aby się w końcu opalić. Po chwili dołączył do mnie Niall i Liam. Po godzinie usłyszeliśmy wołanie Louisa, który oznajmił, że pizze przywieźli. Oczywiście tego dnia to był nasz obiad. Usiedliśmy przy ogrodowym stole i zjedliśmy wszyscy ze smakiem. Po obiedzie posprzątaliśmy pudełka i położyliśmy się na trawie rozmawiając. Nagle Zayn wpadł na pomysł.
- Może zagramy w prawda czy wyzwanie? - zaproponował.
- Dobry pomysł, ale jak będzie losować? - odparł Harry. Wpadliśmy na pomysł, że możemy kręcić butelką. Skoczyłam po pustą butelkę i gdy wróciłam zaczęliśmy grać. Pierwszy kręcił Niall i wypadło na Lou.
- Prawda czy wyzwanie? - zapytała blondyn.
- Prawda. - odparł Louis.
- Dlaczego jesteś taki szalony? - zapytał.
- Szalony? Raczej zabawny albo zakręcony. Sam nie wiem. Wydaje mi się, że takie życie jest lepsze, kolorowe od szarego i ponurego. - powiedział Louis i ugryzł kawałek marchewki. To było dziwne, ale się nie odezwałam. Gdy zakręcił butelką wypadło na Hazze.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytał Lou.
- Wyzwanie. - odparł pewnie Harry chociaż gdy zobaczył uśmiech an twarzy Louisa zwątpił.
- Zatańcz nad brzegiem basenu tak abyśmy nie wpadł do basenu. - powiedział, a Harry podszedł i zaczął tańczyć, a raczej się wygłupiać. W wyniku czego wylądował w basenie wywołując u nas śmiech. Wrócił do nas cały mokry, zakręcił butelką i wypadło na mnie.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Okay. Musisz zaśpiewać piosenkę Whitney Houston - I Will Always Love You. - powiedział z uśmiechem. Wiedziałam, że tak chce sprawdzić moje możliwości głosowe.
- Harry nie przesadzaj. To jest chyba najtrudniejsza piosenka na świecie jaką znam. - powiedział Lou.
- Spokojnie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do loczka. Zaśpiewałam im cały refren, a gdy skończyłam zaniemówili.
- Woow... niepotrzebnie się odzywałem. - powiedział Louis.
-Wiedziałem, że dasz radę. Jednak nie myślałem, że aż tak idealnie zaśpiewasz. Jesteś wielka. - powiedział Harry.
- Dziękuje. - powiedziałam lekko się rumieniąc. Zakręciłam butelką i wypadło na Nialla.
- Prawda. - powiedział wyprzedzając moje pytanie.
- Co pomyślałeś gdy mnie pierwszy raz zobaczyłeś? - był zdziwiony tym pytanie. Zadałam je bo chciałam po prostu wiedzieć czy spostrzegł mnie tak jak inni moi znajomi na początku.
- Z początku. Myślałem, że jesteś rozpuszczoną jedynaczką, która jest pewna siebie i dostaje to co chce i a gdzieś uczucia innych. Jednak później przekonałem się, że jesteś normalną, trochę nieśmiałą dziewczyną o niesamowitym głosie. - powiedział.
- Dziękuje. - bardzo mnie ucieszył ta odpowiedzią. Kolejną osobą, którą wylosował był Zayn. Wybrał prawdę i musiał odpowiedzieć na pytanie co lubi robić w wolnym czasie.
- Odpoczywać, rysować, spędzać z wami czas i odpoczywać. - zaśmiał się. Chwycił butelkę, zakręcił i wypadło na Liama. Mój chłopak wybrał wyzwanie i już domyślałam się co mu zada Zayn.
- Musisz pocałować Tori najlepiej jak potrafisz, a ona powie jak Ci poszło. - odparł. Odwrócił się do mnie bo siedzieliśmy obok siebie. Chwycił delikatnie za mój pod brudek i namiętnie mnie pocałował. W brzuchu poczułam jak stado motyli mi się w nim rusza. Musiałam w tym momencie przyznać na razie przed samą sobą, że też się w nim zakochałam. Gdy skończył odsunął się ode mnie z uśmiechem, odwzajemniłam go. Oparłam głowę o jego ramie i zadowolona spojrzałam na Zayna.
- Nie mam pytań. - powiedział. Graliśmy jeszcze jakiś czas. Później postanowiliśmy ponownie wejść do basenu i popływać. Kiedy miałam wejść do wody jako ostatnia ujrzałam moich rodziców wchodzących do ogrodu. Podbiegłam do nich i przywitałam się z nimi. Opowiedziałam im w skrócie dzień pomijając wydarzenie z Liamem bo wiem jakby zareagowali. Uważają, że nie powinnam się umawiać z gwiazdami ponieważ mogą mnie tylko zranić. Nie obchodzi ich, a raczej mojej mamy (chociaż tata nie protestuje temu co ona powie) co ja czuję. Rodzice weszli do domu, a ja wróciłam do chłopaków. Usiadłam na brzeg basenu zanurzając jedynie nogi do wody. Zdałam sobie sprawę, że muszę ich poinformować a zwłaszcza Liama jak to jest z moimi rodzicami. Zauważyli, że coś mi jest bo od razu do mnie podpłynęli.
- Co jest? - zapytał Niall.
- Chodzi o mój związek z Liamem i moich rodziców. - zaczęłam. - Kochanie nie możemy mówić na razie nic moim rodzicom, że jesteśmy razem. Oni tego nie zrozumieją.. - powiedziałam patrząc w jego przestraszone tęczówki.
- Dlaczego? - zapytał.
- Uważają, że nie powinnam się wiązać z żadnym sławnym chłopakiem. Twierdzą, że taki chłopak może chcieć mnie tylko wykorzystać i skrzywdzić. 
- To okropne. - powiedział Liam i mnie przytulił w taki sposób, że wciągnął mnie pomału do wody. 
- Wiem, dlatego musimy się pilnować. Więc proszę was wszystkich abyście nie wspominali przy moich rodzicach o naszym związku. - powiedziałam do chłopaków.
- A co z nami? Nie przeżyję bez Ciebie. - powiedział Liam.
- Będziemy musieli się widać wszędzie tylko nie u mnie w domu. - powiedziałam.
- Musimy coś wymyślić, a do tego momentu możesz wtedy do nas przychodzić abyście mogli się widywać i być razem. - powiedział Lou i również mnie przytulił.
- Dziękuje za zrozumienie. - powiedziałam patrząc na nich.
- Dziękuje chłopaki. - powiedział Liam przytulając się do moich pleców. 
- Dobra to gramy znowu w siatkę? - zaproponował Niall.
- Ja bym znowu zagrała z Harrym w badmintona jeśli chcesz? - odparłam do loczka.
- Z przyjemnością. - powiedział uśmiechnięty.
- Przynajmniej jak twoi rodzice wyjrzą przez okno nie będą nic podejrzewać. My pogramy w siatkę. - powiedział Louis i tak zrobiliśmy. Oni grali w siatkę, a ja z Harrym wyszliśmy z basenu i zaczęliśmy grać w badmintona.

-----------------------------------------------------------
No i 3 rozdział za nami:) Jak wam się podoba? Jak napisałam wyżej proszę o komentarze i z góry za nie dziękuje:) Za wszelkie błędy przepraszam.

Czy uda się Tori i Liamowi ukrywać związek przed jej rodzicami?
Co zrobią chłopcy aby im pomóc?
To w następnym rozdziale, bądźcie czujni:) 

5 komentarzy:

  1. Coś tak czuję, że Tori będzie miała nizły "opiernicz" jak się rodzicie dowiedzą o jej związku.
    Rozdział jest genialny jak zawsze. Z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Kevin podarował mi parę srebrnych kolczyków''
    Mój tok myślenia: JAK DO CHOLERY GOŁĄB MIAŁ JEJ DAĆ KOLCZYKI!?
    A tak wgl świetnie piszesz. Zaraz czytam resztę ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. A aj mam pytanko świetnie piszesz tylko wkońcu to jest Tori czy Victoria bo raz tak raz tak czy tori to przezwisko

    OdpowiedzUsuń
  4. Och ten Kevin, ale zabawny z niego gołąb

    OdpowiedzUsuń