wtorek, 4 września 2012

Rozdział 9

Na początku jak zwykle chciałabym wam bardzo podziękować, ze odwiedzacie mojego bloga i czytacie opowiadanie. Jestem bardzo wdzięczna;) Proszę ja zawsze o to abyście również zostawiali w komentarzach swoje opinie, które są mile widziane i dzięki, którym będę mogła ulepszy opowiadanie jeśli będzie taka potrzeba. Każde zdanie się liczy i oczywiście obiecuję jeśli trzeba będzie cokolwiek poprawić to to zrobię. A teraz zapraszam do czytania kolejnego rozdziału i życzę miłego czytania:)

****************************************
Kolejne cztery dni minęły nam na zwiedzaniu miasta. Byłam bardzo szczęśliwa, że tam mogę być. Czwartego dnia zwiedzania wróciliśmy do hotelu jeszcze później niż w poprzednie dni. Siedziałam na balkonie i analizowałam to co do tej pory zmieniło się w moim życiu. Musiałam przyznać, że jest wspaniale oprócz niezbyt miłego rozstania z rodzicami. Od ostatniego razu gdy się z nimi widziałam przed wyjazdem nie odezwali się.
- Nad czym zastanawia się moja księżniczka? - usłyszałam głos Liam'a z ich balkonu.
- Nad niczym. - odparłam wstając i opierając się o barierkę, która dzieliła mój balkon od jego. Podszedł i również się oparł.
- Przecież widzę. - odparł.
- Zastanawiam się ile rzeczy się zmieniło w moim życiu w ciągu tych 4 tygodni i nie mogę uwierzyć. - powiedziałam patrząc na niego.
- W co nie możesz uwierzyć? - zapytał również na mnie patrząc.
- Chociażby w to, że jestem tutaj z wami, a w dodatku, że jesteś moim chłopakiem. - powiedziałam delikatnie się rumieniąc. Przysunął się do mnie, delikatnie dotknął moje policzka i czule pocałował. Następnie spojrzał mi w oczy i powiedział:
- A teraz wierzysz? - spojrzał na mnie uważnie, a ja postanowiłam się z nim podroczyć.
- Niee. - powiedziałam udając małe dziecko poszłam na drugi koniec balkonu. Nagle poczułam jak się do mnie przytula od tyłu i składa na mojej szyi pocałunek. Po moim ciele przeszedł miły dreszczyk. Następnie obrócił mnie i namiętnie pocałował w usta, odwzajemniłam pocałunek. W pewnym momencie delikatnie się odsunął i spojrzał na mnie uważnie .
- Teraz wierzysz? - zapytał. Wiedział, że się z nim droczę.
- Oczywiście, że tak. - powiedziałam uśmiechnięta. Pocałowałam go, a następnie wtuliłam w niego. Objął mnie swoimi silnymi ramionami.
- Kocham Cię. - powiedziałam podnosząc głowę aby na niego spojrzeć.
- Ja Ciebie też. - powiedział i pocałował mnie w czoło. Staliśmy tak wtuleni w siebie dłuższy czas gdy na balkonie zawitał Harry i Niall.
- Witajcie gołąbki. - odezwał się Niall i zaśmiał z Loczkiem.
- Hahah, zabawne. Zazdrośni jesteście? - zapytał mój chłopak gdy się do nich odwróciliśmy.
- A tak w ogóle jak weszliście i co chcecie? - dodałam.
- Po pierwsze nie jesteśmy zazdrośni. - powiedział Harry.
- Po drugie drzwi były otwarte. - dodał Niall.
- A po trzecie przyszliśmy zapytać czy nie wpadniecie do nas bo chcemy zrobić maraton filmowy. - zakończył Styles.
- Czemu nie. - odparł mój chłopak. Poszliśmy z chłopakami do ich pokoju. Tak spędziliśmy wieczór i połowę nocy. Rano gdy się obudziłam przetarłam oczy i się od razu podniosła. Chwyciłam ciuchy i udałam się do łazienki aby wykonać poranną toaletę. Gotowa wróciłam do salonu i wyszłam na balkon aby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Zastałam tam Ashley i Lou. Siedzieli i o czymś rozmawiali. Przywitałam się z nimi i aby im nie przeszkadzać wróciłam do salonu ponownie. Zastałam już tam resztę zespołu, a konkretnie trójkę. Zgadnijcie kogo brakowało? Oczywiście, nie było Liam'a.
Usiadłam w fotelu na przeciwko kanapy na, której siedzieli.
- Cześć wam. - przywitałam z uśmiechem. Odwzajemnili gest.
- Gdzie jest Liam? - zapytałam.
- Powiedział, ze musi coś załatwić. - powiedział Niall.
- Acha, dziękuje. - powiedziałam trochę smutna. Nic mi nie wspominał wczoraj, że musi coś załatwić. tym bardziej mnie zdziwiło to, że ma przede mną jakieś tajemnice. Ashley i Louis wyszli z balkonu i razem udaliśmy się do restauracji hotelowej na śniadanie. Gdy już jedliśmy pojawiła się zguba. usiadł rzucając krótkie "cześć" nawet nie przywitał się ze mną tak jak miał zawsze w zwyczaju. W ogóle nawet na mnie nie spojrzał tylko zaczął rozmawiać z Harry'm. Zrobiło mi się przykro bo poczułam się niepotrzebna przez co odechciało mi się w ogóle jeść. Przeprosiłam ich nawet nie patrząc na niego i poszłam do mojego i Ashley apartamentu. Położyłam się na łóżku, a po moich policzkach spłynęły łzy. Nagle usłyszałam na korytarzu jakieś głosy. Była to Ashley i chłopacy. Podeszłam do drzwi aby usłyszeć o czym rozmawiają.
- to co, idziemy na plażę? - zaproponował Louis.
- Ja nie mogę. - odparł nikt inny tylko Liam.
- Czemu? - zapytała Ashley.
- Muszę coś załatwić. - odparł. - Tylko się przebiorę i uciekam. - powiedział wchodząc do pokoju bo usłyszałam zamykane drzwi. Wyszłam na balkon, a po moich policzkach zaczęły mocniej spływać słone łzy. Wtedy dołączyła do mnie Ashley.

"Louis"

Nie wiedziałem co się z nim dzieje. Wczoraj tacy byli szczęśliwi, a dzisiaj od rana go nie ma. A jak przychodzi to zachowuje się tak jakby jej nie było, a potem oznajmia, ze znowu gdzieś idzie.
- Stary, co z Tobą? - zapytałam wchodząc za nim do naszego apartamentu. 
- Nic, a co ma być. - odparł bez żadnych emocji. Wtedy usłyszałem z balkonu dziewczyn ich rozmowę. Chwyciłem do za ramię i pociągnąłem aby stanął przy drzwiach od naszego balkonu i posłuchał.
- Ashley, dlaczego tak się dzieje? Czemu wszystko przytrafia się mnie? Czy ja coś wczoraj zrobiłam nie tak? - zapytała Tori i było słychać w głosie, ze płacze.
- Sama nie wiem czemu się tak dzieje, po za tym nic złego nie zrobiłaś. Nie mogę tego zrozumieć jak on się zachowuje. - odparła moja dziewczyna.
- Mam wrażenie, że on mnie już nie kocha. Wczoraj mnie przytulał, całował cały czas, a dziś? A nawet jeśli mnie nie kocha to mógłby mi to powiedzieć, a nie robić jak on to robi. Traktuje mnie jakbym w ogóle nie istniała. - powiedziała Victoria i wtedy było słychać, że się rozpłakała, a Ashley próbowała ją pocieszyć. Spojrzałem na mojego przyjaciela.
- Zadowolony jesteś? - zapytałem do, a on stał wmurowany. Po chwili jednak się ocknął i powiedział.
- Jak wyślę Ci sms-a z adresem restauracji to przywieź tam Victorię limuzyną, która będzie stała pod hotelem. - odparł i wyszedł nie dając mi szansy na jakiekolwiek pytanie. Zrozumiałem wtedy, że on chyba coś dla niej organizuje co i tak nie usprawiedliwiało jego zachowania. Wyszedłem ze swojego pokoju i udałem się do dziewczyn, a że drzwi były otwarte to wszedłem bez pukania. Pokierowałem się na balkon gdzie były dziewczyny.
- Victoria, nie płacz. - powiedziałem i ją przytuliłem. Wróciliśmy do salonu siadając na kanapie. Próbowałem rozśmieszyć Tori aby prze chwilę chociaż o tym zapomniała. Udało mi się. Wtedy dostałem sms-a.

"Nie mów Victorii po co jedziecie. Weź ze sobą Ashley i powiedz, że idziecie razem na obiad do restauracji. Tu masz adres xxxxxxxx Poproście rezerwacje na moje nazwisko i kelner niech was zaprowadzi. Gdy wejdziecie do pomieszczenia, które wskaże wam kelner jakoś zniknijcie.
Dziękuje, Liam"

Zrobiłem jak poprosił mnie Liam. Przedstawiłem na osobności Ashley o co chodzi. Na początku była na niego zła, ale nie dziwię się jednak się zgodziła. Udało nam się namówić Victorię więc poszedłem się uszykować zostawiając dziewczyny same.

"Victoria"

Nie rozumiałam tego, ale nie chciałam robić przykrości przyjaciołom. Mogłam jakoś na chwilę zapomnieć o Liam'ie. W tym momencie byłam na niego zła i wkurzona. Ubrałam się w beżową, zwiewną sukienkę do połowy uda mająca cienkie ramiączka. Do tego założyłam szpilki pod kolor sukienki, srebrną biżuterię, a włosy zakręciłam lokówką i puściłam luzem. Zrobiłam delikatny makijaż i spryskałam się moimi ulubionymi perfumami. Do kopertówki schowałam telefon, portfel i aparat . Gotowa weszłam do salonu gdzie była już Ashley. Miała na sobie czarną sukienkę do połowy uda, czarne szpilki oraz biżuterię. Włosy miała spięte w kok oraz miała delikatny makijaż, a w ręce trzymała czarną kopertówkę. Po chwili przyszedł Louis i jedyne co wypowiedział to "wow". Uśmiechnęłyśmy się z Ashley do siebie. Miał na sobie fioletową koszulę, dżinsy i conversy. Włosy ułożył w artystyczny nieład. Wyszliśmy z apartamentu i zjechaliśmy windą na dół. Pod hotelem stała czarna limuzyna do, której wsiedliśmy. Dziwiło mnie to, że ją zamówili skoro jechaliśmy tylko na przyjacielski obiad, ale się nie odezwałam. Po 20 minutach zatrzymaliśmy się na miejscu. Weszliśmy do środka i wtedy podszedł do nas kelner.
- Była rezerwacja? - zapytał mężczyzna.
- Tak, na nazwisko Payne. - powiedział Louis, a ja myślałam, że się przesłyszałam.
- On też tu jest? - zapytałam. Oni nie odpowiedzieli, a ja chciałam wyjść jednak mi nie pozwolili. Przeszliśmy przez restaurację i stanęliśmy przed jakimiś drzwiami. Kelner je otworzył i poszedł. Weszłam nie pewnym krokiem do środka i zaniemówiłam. W pomieszczeniu zgaszone było światło, a jedyne jego źródło dawały świeczki rozstawione po całym pomieszczeniu. Na środku stał stół z nakryciem tylko dla dwóch osób. Obróciłam się aby poinformować moich przyjaciół jednak ich już nie było i domyśliłam się, ze coś na ten temat wiedzą. Podeszłam trochę bliżej i wtedy usłyszałam dźwięk gitary. Z ciemności wyłonił się on z gitarą w ręku. Był ubrany w czarne dżinsy, błękitną koszulę i białe conversy. Zaczął grać, a po chwili jeszcze d również zaczął śpiewać piosenkę, którą tak dobrze znałam i uwielbiałam. Cała złość momentalnie gdzieś uleciała. Odłożył gitarę, podszedł do mnie bardzo blisko i ostatnie wersy piosenki zaśpiewał a'capella patrząc mi w oczy. Gdy skończył delikatnie dotknął mojego policzka swoją dłonią i złożył na moich ustach bardzo czuły pocałunek. Poczułam jak w moim brzuchu porusza się 'stado motyli'. Gdy się odsunął powiedział:
- Przepraszam Cię, że dzisiaj Cię ignorowałem. Szykowałem to wszystko dla Ciebie z okazji naszej tak zwanej 'miesięcznicy'. - odparł i wyczekiwał na moją reakcję.
-Dziękuje. - powiedziałam i się do niego przytuliłam. Przytulił mnie mocno. Następnie podprowadził mnie do stołu, odsunął krzesło i pomógł usiąść. Następnie usiadł na przeciwko mnie i w tym momencie kelner przyniósł nam obiad.
- Mam nadzieję, że będzie Ci smakować. - powiedział Liam. Ja się tylko delikatnie uśmiechnęłam i zaczęliśmy jeść. Podczas posiłku Liam otworzył szampana i nalał do kieliszków.
- Smakowało? - zapytała nie pewnie gdy zjedliśmy.
- Było przepyszne. - powiedziałam uśmiechając się do niego. Nagle Liam wstał i odszedł na bok aby wrócić z czymś co trzymał za swoimi plecami.
- Za nim zjemy deser przyjmij ode mnie ten prezent. - powiedział i podał mi bukiet czerwonych róż oraz torebkę prezentową. Kwiaty odstawiłam do wazonu z wodą, który stał z boku. Wyciągnęłam z torebki pudełko. Otworzyłam je i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. To była ta sukienka, która podobała mi się wtedy w centrum handlowym pierwszego dnia naszego pobytu w L.A. Spojrzałam na Liam'a, który nadal stał obok mnie. Podniosłam się aby stanąć na przeciwko niego. Stał i nie wiedział co ma zrobić, a ja go po prostu pocałowałam i potem wyszeptałam mu do ucha.
- Dziękuje. - jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że... - Ale ja nic nie mam dla Ciebie. - powiedziałam opuszczając wzrok i patrząc w ziemię. Chwycił delikatnie za mój podbródek i podniósł do góry moją głowę abym na niego spojrzała.
- Nic nie potrzebuję. Wystarczy, że ty jesteś przy mnie. Bo jesteś moim życiem. Bez Ciebie nie jestem nic warty ani nie mam po co żyć. - powiedział patrząc mi w oczy. Po moich policzkach spłynęły mi łzy szczęścia. Otarł je i pocałował delikatnie w usta.
- Dziękuje. Nikt jeszcze dla mnie tak wiele nie zrobił co ty. - powiedziałam i się do niego przytuliłam. Gdy usiedliśmy z powrotem do stołu przyniesiono nam deser lodowy z kawałkami owoców. Reszta popołudnia minęła nam bardzo miło.
      
                           ***

Dwa tygodnie minęły bardzo szybko i musieliśmy wracać do Londynu chociaż tego nie chcieliśmy. Przez ten czas lepiej się poznaliśmy, a mój związek z Liam'em oraz Ashley z Lou rozkwita z dnia na dzień. Pozostała trójka chłopaków stwierdziła, że na razie nie poszukuje dziewczyny więc nie ma co uszczęśliwiać na siłę. Z rana mieliśmy samolot więc spakowani udaliśmy się windą na dół. Niall zadzwonił po taksówkę, a Louis podszedł do recepcji oddać klucze. Na lotnisku znaleźliśmy się po jakiś 20 minutach. Przez ten czas podziwiałam jeszcze ostatnie widoki L.A. przez szybę taksówki oparta głową o ramię Liam'a. Na lotnisku od razu udaliśmy się do odprawy i już po chwili siedzieliśmy w samolocie z lekką zmianą miejsc, która polegała na tym, że Lou siedział z Ashley, a ja z Liam'e. Harry oczywiście z Niall'em, a Zayn sam. Gdy samolot wzbił się ponad ziemię zamknęłam oczy usypiając oparta o ramie Liam'a. Kiedy mieliśmy lądować mój kochany chłopak obudził mnie delikatnie głaszcząc po policzku. Po wylądowaniu udaliśmy się odebrać bagaże, a następnie do wyjścia z lotniska. Na zewnątrz czekała na nas limuzyna chłopaków oraz ich szofer i Simon. Gdy wsiedliśmy wraz z Simonem kierowca ruszył, a mężczyzna przemówił:
- Udał się wyjazd? - zapytał.
- Tak i to bardzo. - powiedział Louis patrząc na Ashley. W końcu to na wyjeździe zaczął się ich związek. 
- Chłopakom strasznie zależało żeby jechać i spełnić twoje marzenie Tori. Jesteś zadowolona? - zwrócił się do mnie.
- Tak i to bardzo. Jestem wdzięczna im za to. - powiedziałam wtulona w Liam'a.
- A ty Ashley co sądzisz? Jak wrażenia? - zwrócił się tym razem do mojej przyjaciółki.
- Też mi się podobało jestem szczęśliwa, że mogłam z nimi jechać. - powiedziała. Następnie Louis poinformował Simona, że z Ashley są parą. Mężczyzna im pogratulował i powiedział, że oczywiście nikomu nic nie powie. Chłopcy dowiedzieli się również, że Simon postanowił zostać ich menagerem. Ucieszyli się z tego i stwierdzili, że on będzie najlepszy. Gdy zajechaliśmy pod dom chłopcy chwycili wszystkie bagaże nie pozwalając na dźwiganie jakiejkolwiek walizki. Weszłyśmy z Simonem do salonu, a oni poszli zanieść walizki. Wtedy Simon ponownie się do nas odezwał.
- Dziewczyny, mam pytanie. Czy to prawda, że śpiewacie? - spojrzałam porozumiewawczo na Ashley, a ona się uśmiechnęła.
- Zgadza się. Niech zgadnę? Chłopcy się wygadali? - odparłam.
- Można tak powiedzieć. - uśmiechnął się, a w tym momencie do salonu powrócili chłopacy. Zajęli wolne miejsca. Oczywiście Louis i Liam zajęli je koło nas, a my w tym momencie chciałyśmy ich sprawdzić.
- Kochanie, czy o czymś mi nie powiedziałeś? - zapytałam Liam'a.
- O czym ty mówisz? - zapytał zdziwiony.
- To może ty Louis pomóż przyjacielowi. - odezwała się Ashley. Simon wiedział o co chodzi i się tylko do nas uśmiechnął. Reszta też nie wiedziała o co chodzi.
- To może wy im pomożecie?. - zwróciłam się do reszty jednak nikt się nie odezwał.
- Podpowiem. - odezwała się Ashley. - O co was prosiłyśmy abyście nikomu nie mówili? - wtedy jakby się ocknęli.
- O to, że śpiewacie. - powiedział Liam, a ja na niego spojrzałam trochę zła.
- Ups... - powiedział Lou, a my wtedy wstałyśmy.
- Właśnie, ups. - powiedziałyśmy równo zakładając ręce.
- Mieliście nikomu nie mówić. - powiedziała Ashley z lekkimi wyrzutami.
- Ale kochanie jesteśmy z was dumni i dlatego się chcieliśmy pochwalić Simonowi. - powiedział Louis podchodząc do Ashley. Liam również wstał i podszedł do mnie. Oboje zrobili to samo, czyli nas pocałowali. Po pocałunku odsunęli się trochę i wyczekiwali naszej reakcji. Spojrzałam na Ashley, wymieniłam z nią spojrzenia i się odezwałam.
- Niech wam będzie. - odparłam uśmiechając się. Usiedliśmy z powrotem na kanapie.
- Simon, a czemu się o to pytasz? - zapytała Ashley.
- Bo skoro śpiewacie i macie talent jak mówią chłopcy to jeślibyście chciały mogłybyście nagrać demo. Mogę wam obiecać pomoc ze swojej strony. - powiedział wyczekując na odpowiedź.
- To bardzo miłe z twojej strony, ale na razie dziękujemy. - powiedziała Ashley.
- Rozumiem, ale w razie czego możecie dzwonić. - powiedział mężczyzna. Rozmawialiśmy jeszcze trochę gdy Simon pożegnał się z nami i poszedł. Do wieczora czas minął szybko. Zmęczona przez ten sam lot po umyciu położyłam się do łóżka i zasnęłam.

--------------------------------------------------------
No i już 9 rozdział za nami. Mam nadzieję, że się podobał. Proszę was o komentarze i mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie. Kolejny rozdział już wkrótce.

4 komentarze: