piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 8


Dziękuje wam za to, że odwiedzacie mojego bloga bo widać to po ilości wyświetleń strony. Dziękuje bardzo. Mam nadzieję, ze ilość komentarzy również wzrośnie bo niedługo od nich będzie zależał los tego bloga i opowiadania;) Mam nadzieję, również że głosujecie na naszych chłopaków tak jak was o to prosiłam i nie przestajecie. A teraz zapraszam was do przeczytania kolejnego rozdziału i proszę o pozostawienie waszych opinii w komentarzach;)

***********************************

"Louis"

Gdy się pocałowaliśmy postanowiliśmy wracać do hotelu. Byłem szczęśliwy, że dała mi szansę. Trzymając się za ręce wróciliśmy do hotelu gdy w hole zadzwonił mój telefon. Przeprosiłem Ashley na moment i odebrałem odchodząc na bok. Okazało się, że był to Simon. Chciał nam powiedzieć, ze jesteśmy poproszeni o udzielenie wywiadu dla MTV. Zgodziłem się i wtedy Simon oznajmił, ze mamy go udzielić tego samego dnia o 16:00 i wtedy będziemy mieć resztę urlopu wolnego. Po rozmowie schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do Ashley. Chwyciłem ją za rękę i pokierowaliśmy się do windy aby nią dostać się na nasze piętro. Była już 10:00 więc byliśmy pewni, ze nikt z naszych przyjaciół nie śpi i mieliśmy rację. Weszliśmy do pokoju Ashley i Victorii i tak zastaliśmy wszystkich. Ich wzrok od razu padł na nasze złączone ręce. Pierwsza odezwała się Tori, która była wtulona w swojego chłopaka.
- Dobrze widzę, prawda? - zapytała wstając, a my tylko uśmiechnęliśmy się. - No to gratulacje moi drodzy. Bardzo się cieszę. - powiedziała i przytuliła najpierw Ashley, a później mnie.
- Dziękujemy. - odparłem równo z Ashley. W ślady dziewczyny poszedł najpierw Liam, a później cała reszta chłopaków. Cieszyłem się, ze tak zareagowali i to zaakceptowali. Po tym usiedliśmy i musiałem poinformować chłopaków, że dzwonił do mnie Simon.
- Chłopaki słuchajcie. Dzwonił do mnie Simon i oznajmił, że zostaliśmy poproszeni o udzielenie wywiadu w stacji muzycznej MTV dzisiaj o 16:00.
- Okay. Tylko szkoda, że teraz jak chcemy trochę odpocząć. - powiedział Harry.
- To samo powiedziałem Simonowi i obiecał, że to będzie jedyny wywiad i później będziemy mieli spokój do końca pobytu tutaj. - oznajmiłem.
- Dobra, ale dziewczyny jadą z nami? - zapytał Liam wtulając się od tyłu w Victorie.
- Oczywiście, ze jadą z nami. - powiedziałem przytulając się do Ashley.
- Tylko mam jedno pytanko. Ludzie już z gazet wiedzą, o nas, a co z Lou i Ashley? - zapytała Victoria, a ja spojrzałem na Ashley.
- No właśnie, co teraz? - zapytała moja dziewczyna. - Nie, że mam coś przeciwko by ktoś o nas wiedział, ale jesteśmy ze sobą kilka godzin. - powiedziała patrząc na mnie.
- Mamy problem. Bo co jeśli zapytają się o was w wywiadzie? Kim dla nas jesteście? - odparłem.
- No właśnie. Zwłaszcza, że ja tak oficjalnie oprócz wczorajszego filmiku dla fanów też nie potwierdziłem, że jestem z Viki. - powiedział Liam.
- Trzeba ustalić co powiemy gdy się nas spytają. Bo w końcu nas też się mogą spytać o dziewczyny. - powiedział Harry i miał rację.
- On ma rację. Wpadliśmy jak śliwka w kompot. - powiedziałem.
- Może najpierw ustalmy to. Tori i Liam chcecie już oficjalnie powiedzieć o waszym związku? - zapytał Zayn. Liam spojrzał na swoją dziewczynę, a ona na niego.
- Mim zdanie skoro nieoficjalnie wiedzą to możesz kochanie powiedzieć. Jednak co postanowisz to twoja decyzja, ja się dostosuję. - powiedziała patrząc na Liam'a.
- Dobrze, jeśli chcesz to możemy tak zrobić. - powiedział Liam.
- Dobra, jedno załatwione. Teraz Louis i Ashley; rozumiem, że na razie nie chcecie ujawniać się światu? - odparł do nas Zayn. Ashley na mnie spojrzała, a ja na nią.
- No na razie nie. - odparłem.
- To jeśli zapytają was o Ashley to możecie powiedzieć po prostu, że jest moją i waszą przyjaciółką. - powiedziała Victoria.
- No właśnie i problem z głowy. - poprała Ashley.
- Okay, to tak zrobimy. - powiedział Niall. - A co teraz robimy, bo mamy jeszcze trochę czasu. - dodał po chwili.
- Zwiedzanie to raczej nie. Jutro będziemy zwiedzać, a dzisiaj może po prostu pójdziemy pochodzić po mieście? Porozglądamy się po sklepach, zjemy coś na mieście i wrócimy około 14:30 abyście zdążyli ze spokojem się uszykować. - powiedziała Tori.
- Dobry pomysł. - odparł Harry i wszyscy go poparliśmy.

"Victoria"

Uszykowaliśmy się i o 11:00 wyszliśmy razem na miasto. Spacerując doszliśmy do jakiegoś centrum handlowego i postanowiliśmy wejść. Rozdzieliliśmy się . Ja poszłam z Liam'em, Ashley i Louis razem oraz pozostała trójka chłopaków razem. Umówiliśmy się o 14:00 na obiad w restauracji na dóle w centrum. Zaczęłam z Liam'em chodzić po sklepach gdy weszliśmy do jednego z nich moim oczom ukazała się przepiękna letnia sukienka. Podeszłam aby obejrzeć ją z bliska i sprawdzić przy okazji ile kosztuje. Niestety nie było mnie na nią stać ponieważ nie miałam tyle pieniędzy, a nie mogłam prosić Liam'a bo i tak dużo zrobił dla mnie z chłopakami.

"Liam"

Gdy tak oglądała tą sukienkę widziałem, że bardzo by ją chciała. Odeszła na bok, ale chwyciłem ją za rękę i odwróciłem aby spojrzała na mnie.
- Chcesz tę sukienkę? Podoba Ci się, prawda? - zapytałem.
- Podoba mi się, ale nie mam pieniędzy. Po za tym mam sukienki i kolejna będzie zbędna. - powiedziała. Nie chciałem drążyć, ale wiedziałem, ze powiedziała to abym dał spokój. Chodziliśmy i oglądaliśmy kolejne wystawy w następnych sklepach. Tak minął nam czas do 14:00, o której byliśmy umówieni z resztą. Poszliśmy pod restaurację i akurat przyszedł Louis z Ashley oraz reszta chłopaków. Weszliśmy do restauracji i zajęliśmy miejsca przy wolnym stole. Gdy przyszedł kelner złożyliśmy zamówienia i odszedł. Czekając na obiad zaczęliśmy rozmawiać o tym jak spędzimy następny dzień. Do czasu pgdy przyniesiono nam obiad zdążyliśmy zaplanować kolejne cztery dni na zwiedzanie miasta. Podczas jedzenia nieobyło się bez wygłupów i śmiechu. Po zjedzeniu pokierowaliśmy się do hotelu, w którym musieliśmy uszykować się do wywiadu.

"Victoria"

Siedziałyśmy z Ashley w fotelach w pokoju naszych chłopaków i obserwowałyśmy jak się szykują. Po chwili stwierdziłyśmy, że nie będziemy im przeszkadzać i wyszłyśmy na ich balkon. Usiadłyśmy na krzesłach i zaczęłyśmy rozmawiać.
- No opowiadaj. Jak to było z Lou dzisiaj rano. - zapytałam ciekawa. Opowiedziała mi wszystko co się wydarzyło i wtedy na balkon wparował Louis.
- Kochanie pomóż. - odparł spanikowany. Musielibyście widzieć jego minę w tamtym momencie - bezcenna.
- Co się stało? - zapytała Ashley próbując opanowac śmiech.
- Musisz mi pomóc wybrać w co mam się ubrać. - powiedział.
- I to jest twój problem? - odparłam chichotając po cichu.
- Bardzo śmieszne. - powiedział i wszedł z Ashley do środka. Spojrzałam na nich i tylko się zaśmiałam. Wstałam i oparłam sie o poręcz patrząc przed siebie. Nagle poczułam jak ktoś sie do mnie przytula od tyłu; był to oczywiście mój chłopak. Oparł głowę o moje ramię i pocałował mnie w szyję, a po moim ciele przeszedł miły dreszcz.
- Lubię gdy tak działa twoje ciało gdy jestem przy Tobie. - szepnął mi do ucha, a ja się tylko uśmiechnęłam.
- Już jesteś gotowy? - zapytałam.
- Oczywiście, w przeciwieństwie do naszego księcia. - powiedział i się zaśmiał.
- No właśnie jak tam on? Ashley mu pomogła? Po za tym myślałam, że to Zayn jest zespołowym 'lalusiem'. - zapytałam przypominając sobie minę z przedchwili.
- Chyba nie dojdą do zgody. Ashley mu podpowiada, a on: To nie pasuje z tym, tamto mu się nie podoba. Można zwariować z nim, w niektórych sytuacjach. Tak, Zayn jest jeszcze gorszy. - powiedział Liam cały czas orzytulony do mnie.
- W takim razie są gorsi niż dziewczyna. - powiedziałam.
- Nie raz tak, ale oprócz ubioru Lou ma jeszcze jedno uzależnienie. - powiedział.
- Jakie? Znam was od trzech tygodni i tego nie zauważyłam?
- Uwielbia marchewki. Czesto gdy się denerwuje to je twierdzi, że to go uspokaja. - zaśmiał się.
- Okay... Każdy ma jakąś obsesję na danym punkcie. - powiedziałam.
- Masz rację. Ja mam obsesję na twoim punkcie. - szepnął przygryzając mój płatek od ucha.
- No coś ty? - zapytałam odwracając się do niego przodem i obejmując jego szyję.
- Naprawdę, jesteś jak narkotyk. Bez Ciebie nie mogę żyć. - powiedział tarząc mi w oczy. Zbliżył swoją twarz na kilka centymetrów od mojej.
- Nie wiem teraz jak mam to przyjąć. Obrazić się, że porównałeś mnie do narkotyku czy cieszyć, zę tak Ci na mnie zależy. - odparłam udając, ze się zastanawiam.
- Ej. - odparł. A ja się uśmiechnęłam i go pocałowałam. Weszliśmy do środka, a tam?... Totalny haos. Wszędzie lezały ciuchy Lous. On co chwilę ubierał inne, a Ashley siedziała załamana.
- Kochanie, w tym dobrze wyglądasz. - powiedziała i było widać, ze jest już wkurzona.
- Ale na pewno? - zapytał Louis.
- Słuchaj. - podniosła głos stając na przeciwko niego. - Jeśli będziesz dalej tak robił to rozstaniemy się szybciej niż zostaliśmy parą. Ja nie żartuję. Bo kto by widział, zeby chłopak szykował się dłużej niż dziewczyna. Wybieraj. - powiedziała stanowczo zaplatając ręce pod piersiami. Było widać, że Louis wustraszył się. Podszedł do niej i ją pocałował, a następnie powiedział.
- Kocham Cię. - spojrzał na nią pytająco.
- Ja Ciebie Też, mój głuptasie. - odparła przytulając się do niego. Louis już się nie przebierał tylko pochował swoje rzeczy zostając w tym co miał na sobie.
- No nareszcie. - powiedziałam. Wyszliśmy z pokoju, a na korytarzu spotkaliśmy resztę chłopaków, którzy właśnie wyszli ze swojego pokoju. Wsiedliśmy do windy i zjechaliśmy ja na dół, a następnie wyszliśmy przed hotel. Nie musieliśmy długo czekać bo po 5 minutach przyjechała czarna limuzyna, z której wysiadł mężczyzna.
- One Direction? - zapytał.
- To my. - powiedzieli chłopcy i wsiedliśmy do czarnego pojazdu. Mężczyzna zamknął za nami drzwi, wsiadł za kierownicę i ruszył.
- Będziecie też śpiewać? - zapytałam.
- Nic mi Simon nie mówił, ale może przećwiczmy jakąś piosenkę? - odezwał się Louis.
- Co proponujecie dziewczyny? - zapytał Niall.
- Musze się przyznać, że nie znam żadnej waszej piosenki. - odparła Ashley.
- To nic, zdążysz poznać kochanie. - powiedział Lou i przytulił swoją dziewczynę. Muszę przyznać, zę pasują do siebie.
- Lou, nikt o was nie wie. Pamiętaj, ze wiezie nas obcy szofer. - powiedział Zayn.
- Masz rację, ale poczekaj. - odparł. - Przepraszam, możemy poćwiczyć piosenkę? - odezwał sie do szofera.
- Słucham? Coś mówiliście? - otworzył szybę, która dzieliła jego od nas. - Przez tą szybę nie słyszałem.
- Nie, nic. - odparł Lou. Mężczyzna ponownie zasunął szybę do góry.
- Widzicie? Ale i tak będę się pilnował. - powiedział Louis po chwili.
- To może ty Victoria wybierz jakąś piosenkę, którą mamy zaśpiewać. - powiedział Harry.
- Niech pomyślę. - zaczęłam się zastanawiać. - Zaśpiewajcie moją ulubioną.
- A która to? - zapytał Niall.
- Liam wie. - spojrzałam na mojego chłopaka.
- More Than This. - powiedział Liam i zaczęli śpiewać. Uwielbiam tą piosenkę, jest niesamowita. Gdy skończyli dojechaliśmy akurat na miejsce. Gdy tylko wysiedliśmy od razu do chłopaków podbiegły fanki. Z Ashley usunęłyśmy się na bok aby nie przeszkadzać. Po 15 minutach już szliśmy do budynku. W środku poprowadzili nas do jednej garderoby aby chłopcy mogli ze spokojem poczekać na swoją kolej. Nagle chłopacy usłyszeli.
- One Direction, zaraz wchodzicie. - powiedział jakiś mężczyzna za drzwiami i poszedł. Wyszłyśmy razem z nimi i stanęłyśmy za kurtyną, która dzieliła studio od kulis. W tym momencie usłyszeliśmy jak prowadzący zapowiada chłopaków.
- Na scenie są od roku i już zdążyli zawojować cały świat. Mają fanki na całym świecie pomimo, że jeszcze wszędzie nie byli. Wydali pierwszy album i nie mówią ostatniego słowa bo jak twierdzą dopiero się rozkręcają. Powitajcie proszę w naszym studiu One Direction. - zakończył, a chłopacy weszli uśmiechnięci do studia. Przywitali się i zasiedli na kanapie zaczynając wywiad. (Będę pisała inicjałami; L-Liam, Lo - Louis, N-Niall, Z-Zayn, H-Harry, P- Prowadzący, W-Wszyscy chłopacy)
P: Witajcie.
W: Cześć.
P: Bardzo cieszę się, że przyjęliście nasze zaproszenie.
L: Nie ma sprawy. Nam jest bardzo miło, że możemy tu być.
P: Z tego co wiem to przeszkodziłem wam w urlopie. To prawda?
Z: Zgadza się. Przyjechaliśmy tutaj aby odpocząć, ale jeden wywiad nie zaszkodzi.
P: To prawda. Jak wam się podoba Los Angeles?
N: Tak na prawdę nie mieliśmy jeszcze okazji żeby zwiedzać.
Lo: Jednak to co widzieliśmy nam się podoba.
L: Zwłaszcza piękny widok na plażę i ocean z naszego hotelowego pokoju.
P: Bardzo mnie to cieszy. Jak rozwija się wasza kariera?
H: Bardzo dobrze. Na stycznia planujemy drugą trasę koncertową tym razem po Stanach Zjednoczonych.
Z: Zgadza się. Mieliśmy w nią jechać we wrześniu tego roku, ale niestety coś nam przeszkodziło. Mamy jednak nadzieję, że fani nam to wybaczą i przyjdą na koncerty, które zaczniemy od stycznia następnego roku.
P: Rozumiem. A mogę zapytać dlaczego ją przełożyliście?
L: Zapytać zawsze można. Jednak niestety, ale nie możemy odpowiedzieć na to pytanie.
P: Ale warto zawsze próbować. Mam prośbę od waszych fanów ze studia tutaj. Moglibyście coś zaśpiewać?
Z: Nie ma sprawy.
P: A mogę zapytać jaką zaśpiewacie piosenkę?
L: More Than This.
P: W takim razie. Przed wami One Direction w piosence More Than This a'capella. - zapowiedział i chłopcy zaczęli śpiewać. Wszystko oglądałyśmy w telewizorze, który stał za kulisami. Po zaśpiewaniu piosenki powrócili do wywiadu.
P: Słyszycie te oklaski? Są dla was bo na prawdę macie talent. Brawo.
Lo: Wielkie dzięki.
P: A teraz kilka pytań osobistych.
Z: W takim razie słuchamy. Jesteśmy chyba gotowi. - powiedział i zaśmiał się z chłopakami.
P: Liam. Ostatnio w gazetach ukazało się twoje zdjęcie z pewną dziewczyną. Źródła donoszą, że jesteście razem. To prawda?
L: Zgadza się. Na imię ma Victoria, jest córką sławnego w Angli scenarzysty i jest moją dziewczyną. - powiedział uśmiechając się.
P: No, no. W takim razie gratuluję i życzę szczęścia.
L: Dziękuje.
P: A co z wami chłopaki? Macie kogoś?
Z: Na razie nie.
P: W takim razie kim jest ta druga dziewczyna, która przyjechała z wami tutaj?
Lo: To jest Ashley i jest przyjaciółką Victorii, a teraz także i naszą.
P: Rozumiem. Louis pytanie od fanek. To prawda, że uwielbiasz marchewki?
Lo: Może to jest dziwne, ale tak. - odparł i się zaśmiał.
P: Okay, teraz Niall. Jaka powinna być twoja dziewczyna?
N: Przede wszystkim powinna być sobą. Powinna być szczera, uśmiechnięta, mądra i aby widziała we mnie normalnego chłopaka.
P: Co przez to rozumiesz?
N: Chodzi mi o to aby była ze mną ze względu na to, że mnie kocha, a nie dlatego, że jestem Niall Horan z One Direction i mam dużo pieniędzy.
P: Rozumiem. Na tym zakończymy wywiad. Dziękuje wam bardzo, ze odpowiedzieliście na pytania i, że zgodziliście się w ogóle tutaj przyjść.
W: Dziękujemy również - uścisnęli dłoń prowadzącego i wyszli za kulisy. Przytuliłam się do Liam'a i poszliśmy do limuzyny, która miała nas zawieść pod hotel. Oczywiście nie odbyło się bez tłumu fanów przed budynkiem studia. Szybko wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy.
- I jak nam poszło? - zapytał Zayn.
- Byliście świetni, na prawdę. - powiedział Ashley.
- Cieszymy się, ze wam się podobało. - powiedział Liam i mnie objął. Pod hotelem znaleźliśmy się o 17:30 i weszliśmy do środka od razu kierują się do windy, która wjechała z nami na nasze piętro. Każdy poszedł do swojego apartamentu aby się przebrać bo chcieliśmy iść na plażę. Na plaży byliśmy 20 minut później. Rozłożyłam koc, ściągnęłam sukienkę zostając w samym stroju i usiadłam na kocu. Chłopacy poszli od razu do wody, a ja z Ashley zostałyśmy aby się  jeszcze trochę opalić. Po 20 minutach podniosłam się aby zobaczyć co chłopaki robią. Oczywiście się wygłupiali bo co innego mogli robić. Po dłuższej chwili przyszedł Liam, a że siedziałam oparta rękami z tyłu to się położył kładąc swoją głowę na moje nogi.
- No i co byś chciał? - zapytałam.
- Buuuuziiiiiii. - powiedział przeciągając jak małe dziecko i patrząc mi w oczy. Pocałowałam go. Przyszli pozostali i rozsiedli się obok. Przeczesywałam rękami włosy Liam'a i rozmawiałam z Ashley. Później ustaliliśmy dokładnie co robimy w kolejne dni.
- Słuchajcie, ja mam pytanie. Tak w ogóle ile my tu będziemy? - zapytałam patrząc na chłopaków.
- Jesteśmy tutaj dwa tygodnie. Może być? - odparł Louis.
- Żartujesz? Oczywiście, że może być. - powiedziałam. Siedzieliśmy tak dość długo gdy postanowiliśmy wracać do hotelu.

-------------------------------------------------------------
No i kolejny rozdział za nami ;) Jak wam się podobał? Zostawiajcie swoje opinie w komentarzach pod tym rozdziałem:) Liczę, ze będzie więcej niż pod poprzednimi:)

Jak myślicie co będzie w następnym rozdziale? Tym razem wam nic nie podpowiem. Przetrzymam was w niepewności:)

A teraz jeśli jeszcze nie widzieliście to tak będzie wyglądała okładka nowego albumu One Direction - Take Me Home:)


czwartek, 30 sierpnia 2012

POMÓŻCIE;)

Trzeba pomóc chłopakom z One Direction aby wygrali,a  dzięki temu my też wygramy;) Wchodźcie  http://www.mtv.com/ontv/vma/2012/most-share-worthy-video/  i głosujecie bez przerwy aż wam się limit nie skończy na dzień;) Chłopacy muszą zwyciężyć. Jest przewaga na Bieber'em, ale co chwilę się zmniejsza. Głosujecie i pokażcie że możemy zdziałać, a wiem, ze jesteśmy zdziałać dużo jeśli sie postaramy;) Kto nie ma twittera bo do tego jest potrzebny twitter to zakładajcie i głosujecie. Dacie radę?

wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 7

Wielkie podziękowania dla was, że odwiedzacie mnie i czytacie mojego bloga. Jestem wam bardzo wdzięczna dziewczyny. No bo raczej większość jest dziewczyn. Jeśli jest jakiś chłopak to dla niego też podziękowania. Jakby mógł to niech ujawni się w komentarzu chociażby pod tym postem. Jestem wdzięczna bo została przekroczona ilość 500 wyświetleń dla mnie to coś;) Kocham was jesteście niesamowici. Proszę aby zwiększyła się również ilość komentarzy, w których możecie zawrzeć co tylko chcecie;) Z góry dziękuję i zapraszam do czytania kolejnego rozdziału;)

*********************************************

"Ashley"

Gdy się ocknęłam leżałam na leżaku u chłopaków na tarasie, a koło mnie stał Liam i Harry.
- Jak się czujesz? - zapytał Loczek.
- Dobrze. A gdzie Tori albo Louis? - zapytałam chociaż najbardziej zależało mi aby dowiedzieć się gdzie jest Lou.
- Nie wiemy. - odparł Liam. Wstałam i weszliśmy do środka gdzie ujrzeliśmy pozostałych.
- Co tu teraz? - zapytał Liam.
- Spokojnie, wszystko gra. - powiedział Zayn, a wszyscy się spojrzeli na nich.
- Wyjaśniliśmy sobie wszystko i jest już dobrze. - odezwał się Louis i przytulili się po przyjacielsku.
- No i tak powinno być zawsze. - powiedziałam i wtedy mnie zauważyli, że się ocknęłam.
- I jak się czujesz? - odezwała się Tori.
- Dobrze. - odparłam uśmiechając się. - Jak Cię znam to pewnie zdążyłaś opowiedzieć dlaczego zemdlałam? - zapytałam po chwili.
- No wiadomo, a powiedziałam bo Louis się martwił o Ciebie. - powiedziała, a ja spojrzałam na chłopaka. Nie powiedział nic tylko się uśmiechnął, a ja odwzajemniłam gest.
- To co nadal plan nasz jest taki aby iść na plażę? - zapytał Zayn.
- Tak, ale może najpierw pójdziemy coś zjeść? - zaproponował Niall.
- Dobry pomysł. - powiedział Liam i wszyscy do poparliśmy. Ponieważ byliśmy gotowi na plaże to zabraliśmy rzeczy i poszliśmy do hotelowej restauracji. Po zjedzeniu wyszliśmy z hotelu i pokierowaliśmy się na plażę, którą mieliśmy za hotelem. Po niecałych 10 minutach już byliśmy rozłożeni i oczywiście nie obyło się bez fanek chłopaków. Chłopcy dali im autograf, zrobili sobie zdjęcia z nimi i wtedy mieli spokój. 
- Skarbie, posmarujesz mi plecki? - odezwała się Victoria do Liam'a. Chłopak oczywiście spełnił prośbę dziewczyny i zrobił to o co poprosiła, a następnie udał się w kierunku wody.
- Pomóc Ci? - zapytał Louis widząc, ze trochę się męczę ze smarowaniem pleców.
- A mógłbyś? - zapytałam i podałam mu krem.
- Oczywiście. - wziął ode mnie krem i wycisnął sobie na rękę. Następnie delikatnie wsmarował go w moje plecy. Zachowywał się tak jakby te całe zdarzenie w hotelu nie miało w ogóle miejsca. Postanowiłam, ze tez tak będę się zachowywać. Podziękowałam mu za pomoc, a on pobiegł do wody aby dołączyć do chłopaków. Położyłam się koło przyjaciółki i też zaczęłam się opalać tak jak ona. Nagle usłyszałam jej głos.
- Co teraz zamierzasz zrobić? - zapytała podnosząc się.
- Sama nie wiem. - odparłam robiąc to samo co ona. 
- Chciałabym Ci jakoś pomóc tylko nie wiem jak. Nie byłam jeszcze w takiej sytuacji. 
- I uwierz mi, nie chcesz być. - powiedziałam patrząc na nią.
- Lou to wspaniały chłopak, a ty jesteś świetną dziewczyną. Wiesz co on do Ciebie czuje, może teraz ty zrób kolejny krok? - odezwała się po dłuższej chwili ciszy.
- Być może powinnam to zrobić, ale sama nie wiem jak? I czy w ogóle warto. - powiedziałam bez przekonania. Nie byłam pewna co do niego czuję i czy coś może z tego wyjść. Po za tym nie chcę być znowu powodem kłótni pomiędzy nim i jego przyjaciółmi z zespołu.

"Victoria"

Widziałam, że Ashley nie jest pewna, a przede wszystkim boi się zrobić jakikolwiek ruch.
- Dziewczyny, chodźcie do wody. - usłyszałam głos Lou, który zbliżał się do nas z Liam'em i Harry'm.
- Wiecie co, niezbyt mi się chce. - powiedziałam.
- Oj, ty mój kochany leniuszku. Ja Cię zaniosę. - powiedział Liam i wziął mnie na ręce, ale dalej satł koło naszych rzeczy.
- Mów Tori za siebie. Ja z chęcią wejdę, a nawet mogę wbiec. - odparła Ashley wstając i już poczułam, że mnie prowokuje.
- Rzucasz mi wyzwanie? - odparłam i poprosiłam Liam'a aby mnie opuścił na ziemię.
- Powiedzmy. - powiedziała pewnie. - Kto pierwszy do wody.
- Okay, ale możesz tego żałować moja droga. - powiedziałam uśmiechnięta.
- To dalej. Louis powiedz start. - powiedziała Ashley. Mogłyśmy się wydurniać bo na plaży już praktycznie nikogo nie było i miałyśmy dużo miejsca aby wbiec do wody.
- Okay. Gotowe... Start. - powiedział Louis, a my ruszyłyśmy w stronę wody. Był oczywiście remis, ale liczyła się zabawa. Gdy się wynurzyłyśmy zaczęłyśmy się śmiać. Spojrzałam na chłopaków i widziałam, ze też się śmieją, ale oprócz Lou. On się tylko przyglądał Ashley i uśmiechał się do siebie pod nosem. Widziałam, że mu na niej bardzo zależy. Wiedziałam też, że Ashley również coś do niego czuje tylko trochę się boi. Popływałyśmy trochę i dołączyli do nas chłopcy bez wyjątku. Podpłynął do mnie Liam i objął w talii, a ja zarzuciłam swoje ręce na jego szyję.
- Dziękuje. - wyszeptałam patrząc mu w oczy.
- Za co? - zapytał.
- Za to, że jesteś ze mną i za to, że mogłam tu przylecieć z wami. - powiedziałam i go pocałowałam. Nic nie powiedział tylko odwzajemnił pocałunek. Gdy się od siebie odsunęliśmy na naszych twarzach widniały uśmiechy. Wtuliłam się w niego, a on mnie objął swoimi ramionami i staliśmy tak przez jakiś czas w wodzie gdy nagle ktoś zaczął nas chlapać. Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy śmiejących się chłopaków i Ashley.
- Bardzo śmieszne. - powiedziałam i też zaczęłam się śmiać z Liam'em. Wyszliśmy z wody i poszliśmy usiąść na koc. Ludzi już prawie nie było bo w końcu dochodziła 21. Liam z Harry'm poszli do sklepu po picie, a ja wstałam owinięta ręcznikiem i podeszłam nad brzeg. Stałam tak, ze woda muskała mojego nogi. Wpatrywałam się w przepiękny widok, który był spowodowany słońcem, które zachodziło za horyzont. Nagle poczułam jak Liam przytula się do moich pleców. Oparł swoją głowę o moje ramię i tak staliśmy wpatrując się w zachodzące słońce. Nic więcej w tym momencie nie potrzebowałam. Byłam w miejscu, w którym zawsze chciałam być. Stał ze mną mój chłopak, którego kochałam jak najmocniej mogła i nic więcej nie było mi potrzebne.
- Ale tu jest przepięknie. - powiedziałam.
- Cieszę się, ze mogłem tu przyjechać z Tobą i spełnić twoje marzenie. Ciesze się, ze Ci się tu podoba. - powiedział i pocałował mnie w szyję, a po moim ciele przeszedł miły dreszczyk, który on z pewnością wyczuł bo widziałam kątem oka, że się uśmiecha. Postaliśmy jeszcze trochę i postanowiliśmy wracać do reszty na koc. Zebraliśmy wszystkie rzeczy i wróciliśmy do hotelu bo zrobiło się już ciemno. W hotelu każdy poszedł do swojego pokoju aby się umyć, przebrać i umówiliśmy się, ze wpadniemy do Harry'ego oraz Zayn'a  Niall'a. Gdy się każda z nas umyła i przebrała w dres poszłyśmy do chłopaków. Weszłyśmy bez pukania i pokierowałyśmy się do salonu gdzie był Niall i Zayn. Usiadłyśmy na ich kanapie. 
- A gdzie reszta? - zapytałam.
- Harry się kąpie więc nie zdziwcie się jak wyparuje z łazienki w samych bokserkach. - powiedział Zayn.
- Okay. - powiedziałam zdziwiona.
- A Louis i Liam zaraz przyjdą bo byli, ale poszli po picie i coś do jedzenia. - dodał Niall i w tym momencie z łazienki wyszedł Harry. Zayn miał rację. Był w samych bokserkach. 
- Harry, litości. - powiedziała Ashley i się zaśmiała, a my razem z nią.
- Z czego się śmiejecie? - zapytał Louis wchodząc do salonu z Liam'em.
- Spójrz na Hazze i usłysz od Ashley "Harry, litości". Nic więcej nie trzeba mówić. - - odparłam, a oni do nas dołączyli.
- Styles opamiętaj się bo mi tu dziewczyną zgorszysz. - powiedział Liam.
- Mnie się podoba. - odparłam drocząc się z nim.
- No wiesz? Mam być zazdrosny? - powiedział podchodząc do mnie.
- Wiesz, że to ty jesteś moim księciem z bajki. - odparłam i pocałowałam go gdy się nachylił.
- Teraz jestem spokojny. - powiedział i usiadł obok mnie. Louis zajął wolne miejsce koło Ashley. Harry zdążył wrócić do łazienki i po chwili wyszedł już ubrany w dres.
- No teraz to wyglądasz jak człowiek. - odezwał się Louis.
- Dzięki. - odparł i usiadł na ziemi opierając się o fotel, w którym siedział Niall. 
- To co robimy? - zapytał Harry.
- Nie mam pojęcia. - odezwał się Louis.
- Nie wierzę. - odparł Zayn.
- W co? - zapytał Liam.
- Nasi pełni energii i mnóstwo pomysłów na minutę chłopacy ie wiedzą co robić. Nowość. - odparł Zayn.
- Masz rację, święto. - powiedział Niall i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Haha, bardzo śmieszne. - powiedział oburzony Harry.
- Oj Hazza, nie marudź. - powiedziała Ashley. - A tak na poważnie macie jakiś plan na wieczór? - zapytała po chwili.
- Może nagramy kolejny filmik dla naszych fanów? - zaproponował Louis.
- Dobry pomysł. - poparł go Harry.
- Dziewczyny oczywiście też coś powiecie. - powiedział Liam.
- Okay. - odparłyśmy. Wszyscy usiedliśmy na kanapie, a Zayn ustawił naprzeciwko nas kamerkę, włączył nagrywanie i wrócił do nas.
- Cześć Directioners. Właśnie siedzimy w hotelu w L.A. Są z nami nasze przyjaciółki Ashley i Victoria. - powiedział Louis.
- Cześć wam. - przywitałyśmy się z fanami.
- Ponieważ mamy wolny czas to wybraliśmy się na wakacje do L.A. - zaczął Liam.
- Jednak nie zapomnieliśmy o was więc odpowiemy na kilka waszych pytań. - dodał Zayn.
- Pierwsze z nich. Liam czy Tori to twoja dziewczyna? Jak wam się układa? - powiedział Harry.
- Tak, jest to moja dziewczyna. - powiedział i mnie objął . - Układa nam się bardzo dobrze. - zakończył.
- Kolejne. Ile koncertów planujecie dać jeszcze w tym roku? - przeczytał pytanie Louis.
- Ciężko stwierdzić bo tym zajmuje się Simon, ale na pewno się odbędą. - powiedział Niall. Odpowiedzieli jeszcze na kilka pytań i jak to oni zaczęli się wygłupiać. Skończyli nagrywanie i od razu Lou wrzucił to na youtube i po chwili pojawiły się pierwsze komentarze. Następnie odłożyliśmy laptopa na bok i chłopcy zrobili się głodni więc zamówili pizze. Chłopcy jedli, a my z Ashley wyszłyśmy na balkon bo nie byłyśmy głodne. Siedziałyśmy i wspominałyśmy.
- Pamiętasz jak zawsze obiecywałyśmy, ze zostaniemy piosenkarkami w jednym zespole? - zapytała Ashley.
- Tak, ale potem się wszystko zmieniło. - odparłam.
- Jednak jedna rzecz się nie zmieniła. - powiedziała.
- Jaka?
- To, że uwielbiamy razem śpiewać naszą ulubioną piosenkę od dłuższego czasu.
- Masz rację, może zaśpiewamy? - zaproponowałam.
- Tutaj? A jak chłopcy usłyszą? Przecież nie wiedzą, że śpiewam.
- Spokojnie są zajęci jedzeniem, a nawet jeśli usłyszą to nic się nie stanie. Przy nich nauczyłam się, że należy się dzielić tym co się potrafi. - powiedziałam dodając jej otuchy. Zaczęłyśmy śpiewać naszą ulubioną piosenkę, czyli Halo - Beyonce.
- Jejku, jak ja dawno tego z Tobą nie śpiewałam. - odparła Ashley.
- No, ja tak samo. - powiedziałam i wtedy usłyszałyśmy jak chłopacy biją nam brawo.
- A jednak nie udało się, żeby nas nie usłyszeli. - szepnęłam na ucho Ashley, a ona się zaśmiała.
- No, jesteśmy pod wrażeniem. - powiedział Niall.
- I to pod wielkim. - dodał Harry.
- Ahh, dziękujemy. Autografy rozdamy później. - powiedziała Ashley i zaczęłyśmy się śmiać, a chłopcy do nas dołączyli. Zaproponowali abyśmy razem zaśpiewali. Wróciliśmy do ich salonu. Ja poszłam po swoją gitarę i gdy wróciłam Niall zdążył wyciągnąć swoją. Nastroiliśmy nasze instrumenty, zaczęliśmy grać a reszta dołączyła do nas ze śpiewem. Spędziliśmy bardzo miły, śpiewający wieczór. O północy rozeszliśmy się do swoich pokoi aby rano móc normalnie wstać. Rano obudziłam się o 9:00 i poczułam zapachy dochodzące z kuchni. Przetarłam oczy i poszłam do kuchni aby sprawdzić co tak pachnie. Myślałam, że jest tam Ashley jednak się pomyliłam. Był tam Liam.
- Popsułaś niespodziankę. - odezwał się.
- Oj tam i tak się będzie liczyć. - powiedziałam.
- Tak w ogóle, dzień dobry kochanie. - powiedział i pocałował mnie.
- Dzień dobry, skarbie. - odparłam siadając przy stole. - Co tam robisz?
- Pyszną jajecznicę ze szczypiorkiem i boczkiem specjalnie dla mojej księżniczki. - powiedział. Podał mi posiłek na talerzu z kubkiem ciepłej herbaty i usiadł obok mnie.
- Dziękuje bardzo. - powiedziałam i zaczęłam jeść moje śniadanie, które jak mówił Liam było bardzo pyszne. - A ty nie chcesz? - zapytałam po chwili.
- Ja już jadłem, najedz się. - odparł patrząc mi w oczy. - Smakuje?
- Bardzo. - powiedziałam i go pocałowałam. - A wiesz może gdzie jest Ashley?
- Wiem. Poszła z Lou na spacer po plaży. - oznajmił.

"Ashley"

Obudziłam się dość wcześnie, ale nie mogłam już zasnąć więc poszłam do salonu na kanapę. Dostałam sms-a od Lou.

"Hej;) Nie mogę już spać, a Ty? Miałabyś ochotę pójść ze mną na spacer po plaży?"

Odpisałam mu od razu.

"Hej;) Tez nie mogę już spać. Z miłą chęcią pójdę z Tobą na spacer."

Wysłałam i czekałam na odpowiedź, która przyszła po krótkiej chwili.

"Super. To spotkajmy się za 20 minut pod hotelem, okay?"

Szybko mu odpisałam, że się zgadzam i poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się w lekką niebieską sukienką. Do tego założyłam kolczyki i jeden naszyjnik, a na nogi japonki. Rozpuściłam włosy, delikatnie się umalowałam, zarzuciłam przez ramię małą torebkę do której schowałam telefon i kilka drobiazgów. Gotowa wyszłam z pokoju i spotkałam Lou i Liam'a. Liam poszedł do naszego pokoju aby przygotować Victorii śniadanie do łóżka. "Ta to ma szczęście" - pomyślałam i pokierowałam się z Louis'em do windy aby zjechać na dół i wyjść z hotelu. Pokierowaliśmy się na plażę w ciszy. Ponieważ było dopiero krótko po ósmej to nie było zbyt dużo ludzi. Z początku spacerowaliśmy w ciszy gdy on ją przerwał.
- Ashley? - zapytał stając na przeciwko mnie i patrząc mi w oczy.
- Tak? - odparłam.
- Nie mogę tak dłużej. Wiesz o co mi chodzi i muszę to powiedzieć Tobie. - opuścił na chwilę i ponownie ją podniósł biorąc głęboki oddech. - Ja wiem, ze to może za szybko, ale... Podobasz mi się i chciałbym Cię prosić abyś została moją dziewczyną. Zakochałem się w Tobie i to szczerze. - powiedział cały czas patrząc mi w oczy, a ja nie wiedziałam co mam zrobić.
- Louis. To miłe, ze darzysz mnie takim uczuciem, ale nie wiem czy nam się uda. Po za tym nie chcę stawać pomiędzy Tobą, a Zayn'em. - powiedziałam i spuściłam głowę na dół.
- Ale między mną, a Zayn'em jest już wszystko w porządku. - powiedział podnosząc moją głowę za podbródek abym na niego spojrzała. - Proszę Cię, nie skreślaj mnie od razu. - powiedział i mnie pocałował co mnie zdziwiło. Zrobił to tak delikatnie jakby bał się, ze zrobi mi krzywdę. Poczułam w brzuchu te tak zwane 'stado motyli'. Po pocałunku spojrzał na mnie w oczekiwaniu na moją reakcję. Nie wiedziałam co mam zrobić. Jedyne co poczułam to to, że coś mnie do niego przyciąga. A gdy widziałam jego przepiękne oczy, które wpatrują się we mnie w oczekiwaniu na odpowiedź zdecydowałam się zaryzykować. Spojrzałam mu w oczy, uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam.
- Dobrze, możemy spróbować. - odwzajemnił uśmiech i podnosząc mnie do góry obrócił wokół własnej osi. - Ty wariacie, postaw mnie. - powiedziałam śmiejąc się. Gdy mnie postawił objęłam go za szyję, a on mnie w talii. Patrzeliśmy sobie w oczy gdy nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać na końcu połączyły się w czułym pocałunku.

-------------------------------------------------
Koniec 7 rozdziału. Mam nadzieję, że się podobało. Musiałam już połączyć Lou i Ashley. Jeśli są jakieś błędy to przepraszam za nie. 

Zostawiajcie swoje opinie w komentarzach, a ja obiecuję, ze wszystkie na pewno przeczytam. Zależy mi na waszych opiniach więc mnie nie zawiedźcie. Kolejny rozdział wkrótce.

W następnym rozdziale: Coś przerwie chłopakom odpoczynek, tylko co? Jak zareaguje reszta na związek Ashley i Louis'a? Czy zwiedzą Los Angeles jak planowali? 

niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 6

Na początku przepraszam Weronikę, że  w poprzednim poście napisałam Wiktoria. Przepraszam Cię kochana;*
Zapraszam do czytania kolejnego rozdziału i proszę o wszelkie opinie pod rozdziałem;) Dajcie o sobie znać i wyraźcie swoje opinie, które na pewno mi pomogą w pisaniu tego bloga i w kontynuacji opowiadanie;) Życzę miłego czytania;)

***************************************

Gdy zbliżaliśmy się do lądowania obudziła mnie Ashley. Zapieliśmy wszyscy pasy i czekaliśmy kiedy wylądujemy. Wyszliśmy z samolotu, odebraliśmy bagaże i udaliśmy się na zewnątrz. Naszym oczom ukazał się piękny widok na Los Angeles. Zayn zamówił dwie taksówki aby zawiozły nas do hotelu gdzie mieliśmy zamieszkać na czas pobytu w L.A. W hotelu Louis poszedł do recepcji aby odebrać klucze do pokoi i wrócił do nas.
- Mamy trzy apartamenty. - odparł. - Tori będziesz z Liam'em... - zaczął i nie dokończył.
- A z kim będzie Ashley? Z wami, żeby mi zwariowała? - odparłam.
- Nie jesteśmy tacy źli. - powiedział Niall.
- W ogóle kto rezerwował pokoje? Miały być dwa. - odparł Louis.
- Ja. - powiedział Zayn. - Pomyślałem, że tak będzie wygodniej. Ja, Niall i Harry w jednym, Tori i Liam w drugim, a Ty i Ashley w trzecim. - odparł, a ostatnią dwójkę zamurowało.
- Co takiego?! - odparli równo.
- Nie mam nic do Lou, ale nie jesteśmy parą żebyśmy byli w jednym pokoju. - odparła.
- Popieram Ashley. - odezwał się Louis.
- To co robimy? - zapytał Zayn.
- Skoro jesteś takim geniuszem to wymyśl coś. - odparł podenerwowany Louis.
- We wszystkich pokojach są osobne łóżka? - zapytał Liam.
- Tak. - odparł Zayn.
- To dobrze. W takim razie wasza trójka niech będzie jak jest. Tori będzie z Ashley w pokoju, a ja z Louis'em. Może być? - zaproponował Liam.
- Pasuje. - wszyscy się zgodzili. Każdy dostał klucz od swojego apartamentu i poszliśmy się rozpakować. Gdy się trochę rozpakowałyśmy postanowiłyśmy wyjść na balkon. Obok pokoje mieli chłopcy więc nasze balkony (wręcz tarasy) się łączyły.

"Liam"

- Stary, dzięki za to rozwiązanie z pokojami. - odparł Louis kiedy usiadł na swoim łóżku.
- Nie ma sprawy. - odparłem siadając na przeciwko kumpla na swoim łóżku.
- Trochę mnie wkurzyło to. Nie to, że nie lubię Ashley tylko mam wrażenie, że chłopacy, a na pewno Zayn i Niall bo Harry to raczej nie chcą nas zeswatać. - powiedział Louis i było widać, że jest trochę wkurzony.
- Ej, nie załamuj się. W razie czego możesz na mnie liczyć i obiecuję, ze nie będę się wtrącał jeśli nie poprosisz. - powiedziałem i poklepałem go po ramieniu. On położył się na łóżko, a ja wyszedłem z  pokoju.

"Ashley" - w tym samym czasie

- Jestem głupia, prawda? - odezwałam się do Tori gdy siedziałyśmy na kanapie w naszym małym salonie.
- Dlaczego? Chodzi o Louis'a? - zapytała patrząc na mnie.
- Tak. No bo od razu zaprzeczyłam z tym pokojem. - powiedziałam trochę zrezygnowana.
- Przestań. Ona zareagował tak samo jak Ty więc nie masz się o co obwiniać. 
- Może masz rację. Tylko mam wrażenie, że Niall i Zayn próbują mnie i jego jakoś połączyć w parę. - odparłam.
- Właśnie to samo zauważyłam. Jak będę mogła to z nimi porozmawiam o tym bo w końcu na siłę nic nie można robić. Nawet jeżeli o to im chodzi nie pomyśleli, że i tak wszystko zależy od Ciebie i Louis'a cze będziecie razem czynie. Ja Ci mogę obiecać pomoc jeśli tylko będziesz tego potrzebowała, a jeśli nie to będę tylko obserwowała.
- Dziękuje, jesteś kochana. - powiedziałam i ją przytuliłam.
- Nie ma sprawy. Odpocznij, a ja idę z nimi porozmawiać - odparła i wyszła zostawiając mnie samą.

"Victoria"

Wyszłam z pokoju i zobaczyłam Liam'a na korytarzu.
- A ty dokąd? - zapytałam.
- Do Zayn'a i Niall'a. - odparł.
- Pogadać o Lou i Ashley? Ja też. - odparła i poszliśmy razem. Drzwi otworzył nam Harry. Weszliśmy do środka i znaleźliśmy dwóch wyżej wymienionych w salonie.
- Harry wielka prośba. Nie odzywaj się teraz, okay? - odparłam do Styles'a.
- Spoko. - odparł i usiadł w fotelu.
- Chłopaki, z wami musimy pogadać. - zaczął Liam.
- O czym/ - zapytali równo.
- O Lou i Ashley. - powiedziałam.
- A co my mamy z tym wspólnego? - zapytał Niall.
- Wtrącacie się niepotrzebnie próbując ich zeswatać. - powiedziałam.
- No bo przecież widać, że coś między nimi jest. - powiedział Zayn.
- Tylko, ze oni nie chcą żadnej pomocy. Gadałem z Louis'em i jest wściekły, ze się wtrącacie. Sam nie potrafi sobie ułożyć myśli. - odparł Liam.
- Dokładnie, Ashley ma tak samo. Mówiła mi, że nie chce na razie myśleć o związku. Ona jak i Louis widzą co próbujecie zrobić i im to się nie podoba. - powiedziałam patrząc na nich.
- Ale my chcemy tylko pomóc. Tak samo jak Tobie Liam. - powiedział Niall.
- Tylko, że ja was prosiłem o radę czy dobrze robię. A Louis i Ashley nie proszą nas o to więc powinniśmy to uszanować. Zwłaszcza, że może chcą zostać tylko przyjaciółmi.
- Liam ma racje. Gdyby chcieli pomocy to na pewno by o nią poprosili. Musimy to wszyscy zaakceptować. - powiedziałam i przytuliłam się do mojego chłopaka.
- Dobra, przepraszamy. - powiedział Zayn.
- Nie przepraszajcie nas. To Louis'owi i Ashley należą się przeprosiny. - powiedział Liam. Cieszę się, ze to wyjaśnilismy bo niestety w miłości nikomu nie można pomóc bo przyjdzie albo nie.

"Louis"

Leżałem na tym łóżku i zastanawiałem się nad tą całą sytuacją. "Kumple chcą mojego szczęścia próbując mnie zeswatać z przyjaciółką mojej przyjaciółki. A ja sam do końca nie wiem co mam robić" - pomyślałem. Podniosłem się z łóżka i wyszedłem na balkon. Mieliśmy akurat pokój po środku. Po lewej stronie pokój miały dziewczyny, a po prawej chłopacy. Spojrzałem w lewo i ujrzałem Ashley opierającą się o barierkę na swoim balkonie. Gdy mnie ujrzała obdarowała mnie tym swoim przepięknym uśmiechem,a  ja odwzajemniłem go.
- Czemu sama stoisz? - zapytałem.
- Moja kochana przyjaciółka wyszła więc pomyślałam, że wyjdę na balkon. A ty?
- Mnie też opuścił mój współlokator i nie mam pojęcia gdzie poszedł. - odparłem i przeszedłem przez barierkę na jej balkon. Oparłem się obok niej.
- A ja chyba wiem gdzie mogli iść. - odparła patrząc przed siebie.
- Gdzie? - zapytałem ciekawy.
- Poszli pewnie pogadać z Niall'em i Zayn'em aby przestali próbować nas zeswatać. Rozmawiałam z Viki p tym, że mam takie wrażenie i powiedziała, ze to załatwi. - odparła.
- No co ty? Też rozmawiałem o tym z Liam'em, ale nic nie odezwał się czy coś z tym zrobi. - powiedziałem.
- Tylko mam nadzieję, że nie zrozumiesz mnie źle. - powiedziała zerkając na mnie.
- W jakim sensie? - zapytałem nie wiedząc o co jej chodzi.
- No, że przeszkadza mi to, że próbują nas zeswatać. - powiedziała niepewnie ponownie patrząc przed siebie.
- A czemu miałbym Cię źle zrozumieć? Mi to też przeszkadza. Bo w końcu jeśli ludzie są dla siebie stworzeni i mają być ze sobą to w końcu będą. - powiedziałem i na nią spojrzałem.
- Masz rację. Po za tym muszę się przyznać, ze Cię polubiłam. - powiedziała uśmiechając się.
- A dziękuje bardzo i z wzajemnością. - powiedziałem również się uśmiechając. 
- Masz bardzo ładne oczy i prześliczny uśmiech. - dodałem po chwili.
- Dziękuje. - powiedziała i się zarumieniła.
- I ładnie wyglądasz jak się rumienisz. - odparłem uśmiechnięty.
- Dziękuje, też masz ładny uśmiech. - powiedziała i spuściła głowę na dół bo chyba nie wierzyła, że to powiedziała. Ponownie się uśmiechnąłem i podziękowałem za komplement. Zapadła chwila ciszy, którą przerwała Victoria bo weszła na balkon.
- Jest propozycja aby iść na plażę za półgodziny, a jutro pójdziemy zwiedzać. - odparła.
- W takim razie idę do siebie się uszykować. - powiedziałem i wróciłem na swój balkon tak jak przeszedłem na dziewczyn. Wszedłem do salonu i zastałem Liam'a.
- A ty gdzie byłeś? - zapytał.
- Rozmawiałem z Ashley. - powiedziałem i wszedłem do łazienki.

"Ashley"

 - Co robiliście? - zapytała Tori.
- Nic, tylko rozmawialiśmy. - odparłam i weszłam do salonu, a ona za mną. Zaczęłyśmy się szykować na plażę i po krótkim czasie byłyśmy gotowe. Moja przyjaciółka ubrała czarny, dwuczęściowy strój i na to szarą przewiewną sukienkę. Natomiast ja ubrałam brązowy, dwuczęściowy strój i brązową sukienkę. Do torebek schowałyśmy ręczniki, krem do opalania, komórkę i kilka jeszcze dodatkowych rzeczy i mogłyśmy wychodzić.

"Victoria:"

Gdy miałyśmy wychodzić dostałam sms-a od Liam'a:

"Kochanie, jesteście potrzebne. Przyjdźcie szybko do pokoju chłopaków. Pilne!!"

Wystraszyłam się do nie wiedziałam o co chodzi. Zostawiłyśmy torebki zamknęłyśmy nasz pokój na klucz i udałyśmy się gdzie kazał Liam. Weszłyśmy do środka bez pukania i pokierowałyśmy się do salonu, a tam... Harry siedzący na kanapie, Liam trzymał Louis'a, a Niall Zayn'a.
- Co tu się do cholery dzieje? - zapytałam zdenerwowana.
- Pobili się. - powiedział Niall i wtedy zobaczyłam, że Louis ma mocno rozciętą wargę, z której leci krew, a Zayn ma podbite oko.
- O co poszło? - zapytała moja przyjaciółka.
- Noo.... - zaczął Niall.
- Nie przeciągaj! - podniosłam.
- O Ashley. - dokończył Harry, a ja spojrzałam na przyjaciółkę, która zamarła.
- W jakim sensie? - zapytałam bo ona nie mogła nic wydusić z siebie.
- Z początku zaczęli się kłócić i Louis mówił aby Zayn się nie wtrącał pomiędzy niego, a Ashley. - zaczął Niall.
- Przecież myślałam, ze to wyjaśniliśmy? - zapytałam.
- Też tak myślałem. Przeprosiłem Lou i myślałem, że Zayn zrobi to samo. - powiedział Niall.
- Jednak wtedy Zayn powiedział i teraz zacytuję: Jeśli się nie ogarniesz i czegoś nie zrobisz to ja zrobię i ja z nią będę. - kontynuował Niall. - Wtedy Louis się wkurzył i chwycił Zayn'a mówiąc aby się nie wtrącał. W tym momencie zaczęli się bić, a my próbowaliśmy ich rozdzielić.
- Przecież jesteście przyjaciółmi. - powiedziała Ashley, która tak jakby się ocknęła.
- Tylko, że on chce się Tobą pobawić. A ja... - urwał Louis, który był trzymany przez Liam'a.
- No, a ty co? - zapytał Zayn.
- Nie odpowiadaj. Najpierw Ty powiedz. Chcesz mnie tylko zaliczyć? - powiedziała Ashley do Zayn'a, a on tylko prychnął.
- Nawet jeśli to co? Louis będzie trzymał dystans bo przecież on chce być tylko twoim przyjacielem.
- Nie prawda. - powiedział Louis.
- Tak?! Przecież jesteś tchórzem i nic nie zrobisz bo nic do niej nie czujesz, a raczej nie chcesz czuć. - zaczął prowokować Louis'a.
- To nie prawda. Kocham ja, a ty jesteś zwykłym frajerem, który chce ją tylko wykorzystać. Zależy mi na niej cholernie. Jest chyba najlepszą rzeczą jaka mnie mogła spotkać w życiu. Boję się jednak tego, że ona nie czuje tego samego i, że mnie nie zechce. - powiedział Louis, a raczej się wydarł. Wyrwał się z uścisku Liam'a i wyszedł szybko z pokoju. W tym momencie Ashley zemdlała.
- Ashley! - krzyknęłam klękając przy niej.

"Louis"

Nareszcie to powiedziałem tylko szkoda, ze w takiej sytuacji ni nie jej. Wyszedłem z pokoju gdy usłyszałem krzyk Tori.
- Ashley! - "Nie coś się jej stało? - pomyślałem i szybko wróciłem z powrotem. Gdy wbiegłem do salonu ujrzałem leżącą, nieprzytomną na ziemi blondynkę, a przy niej kucającą Tori i Liam'a. Podbiegłem do nie i również klęknąłem obok. Wiem, że wszyscy byli w szoku to co przed chwilą usłyszeli ode mnie, a zwłaszcza ona.
- Co się stało? - zapytałem.
- Zemdlała, ale to nic poważnego, Teraz mi się coś przypomniało. Musimy ją tylko wynieść na taras i zrobić zimny okład na czole mokrym ręcznikiem. - powiedziała Tori. Chwyciłem blondynkę na ręce i ją wyniosłem jak kazała Tori na balkon. Liam rozłożył leżak na, który ją położyłem. Victoria przyniosła namoczony ręcznik i położyła jej na czoło.
- Skąd wiesz, że to nic poważnego? - zapytałem dziewczyny.
- Gdy Ashley pierwszy raz zemdlała przestraszyła się i poszła do lekarza pytając czy to normalne. Okazało się, że gdy dojrzewa i się zdenerwuje lub dowie czegoś czego by się nie spodziewała jej organizm automatycznie reaguje i wtedy mdleje. Jednak lekarz powiedział, że nie musi być to za każdym razem. Pomimo to musi się pilnować i gdy zemdleje najlepiej wynieść ją na powietrze i zrobić zimny okład na czole. - oznajmiła.
-Długo będzie to u niej trwać? - zapytał Harry.
- Utrata przytomności? Za chwilę powinna się ocknąć. A jeśli chodzi o to do kiedy może mieć omdlenia to do ukończenia 19 lat i wtedy powinno jej przejść. - powiedziała Victoria i spojrzała na przyjaciółkę. Wyszedłem smutny z apartamentu chłopaków i pokierowałem się do siebie. Położyłem się na łóżko gdy do przyszła Tori.
- To wszystko moja wina. - powiedziałem.
- Wcale nie. - odparła siadając obok.
- Właśnie, że tak. Gdyby nie to zajście i nie moja kłótnia z Zayn'em to by nie zemdlała. - odparłem.
- Ale gdyby nie to, to nie powiedziałbyś tego co powiedziałeś.
- Szkoda tylko, że nie dowiedziała się tego w inny sposób. - odparłem.
- Ej, ale to może dobrze. W końcu przełamałeś się i to pomoże Ci abyście ze spokojem porozmawiali i wyjaśnili sobie. - powiedziała Tori. - Przemyśl to. - dodała i wyszła.

-------------------------------------------------------
Już 6 rozdział za nami;) Mam nadzieję, że się spodobał. Za wszelkie błędy przepraszam. Czekam na wasze wszelkie opinie pod tym rozdziałem i mam nadzieję, ze mnie nie zawiedziecie. Kolejny rozdział już wkrótce;)

Po jakim czasie Ashley się ocknie? Czy Louis zda się na odwagę aby z nią porozmawiać o tym co wykrzyczał? Czy pogodzi się z Zayn'em? To w następnym rozdziale;)

sobota, 25 sierpnia 2012

Podziękowanie;)

Czas na pierwsze podziękowania na moim blogu;)
Na początku chciałabym podziękować wam wszystkim, że czytacie mojego bloga jestem bardzo wdzięczna. Jak już pewnie zauważyliście zostało przekroczone 300 wyświetleń. Jestem bardzo wdzięczna i mam nadzieję, ze będzie coraz lepiej.
Chciałabym podziękować Wiktorii, która daje o sobie znać pod każdym rozdziałem i że jest stałą czytelniczką. Mam nadzieję, że pójdziecie w jej ślady i również dacie o sobie znać;)
Wszystkie wasze komentarze są mile widziane;)
Czekam na wasze opinie i mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie;) Kolejny rozdział dodam niedługo i mam nadzieję, że się spodoba;)

piątek, 24 sierpnia 2012

Live While We're Young ;)

Witajcie;) Czy ktoś z was już słyszał może nowy singiel chłopaków? Co o nim sądzicie? Piszcie swoje opinie w komentarzach. Czekam na każdy;) Moim zdaniem ta piosenka jest świetna;) I jeśli nie wiecie to chłopcy już ustanowili dzięki tej piosence nowy rekord. Jest najszybciej sprzedającą się piosenką wszech czasów;) I zajęła już w 40 krajach pierwsze miejsce na listach przebojów;) Gratuluję chłopakom i jestem z nich bardzo dumna;)

Uwielbiam was chłopaki<33

A to jest okładka do tego singla;)
A teledysk do niego zobaczymy w listopadzie;) Już się nie mogę  doczekać, a wy?

Rozdział 5

Napisałam kolejny rozdział więc pomyślałam, że dodam go wcześniej. Mam nadzieję, że się spodoba. Proszę o komentarze i z góry za nie dziękuje;)

**********************

Wstaliśmy i ruszyłyśmy za chłopakami na piętro. Nie wiedziałam co chłopcy robili i dlatego byłam bardziej ciekawa niż jakby wiedziała. Stanęliśmy przed drzwiami od jednego pokoju i wtedy odezwał się Louis.
- Victoria, otwórz drzwi. Mamy nadzieję, że Ci się spodoba. - otworzyłam drzwi i gdy spojrzałam na pokój zaniemówiłam.
- To jest twój nowy kąt, skarbie. - powiedział Liam i przytulił się do mnie od tyłu.
- Dziękuje wam bardzo, jest prześliczny. - powiedziałam szczęśliwa i przytuliłam każdego chłopaka z osobno. Mojemu dodatkowo oczywiście dałam jeszcze całusa. - A teraz jeśli nie macie nic przeciwko mogłabym zostać sama z Ashley? - dodałam po chwili.
- Oczywiście. - powiedział Liam, pocałował mnie i wyszedł.
- Acha, uważaj teraz stary. Zaraz będziesz obgadywany. - powiedział Harry gdy wychodził z chłopakami z pokoju. Uśmiechnęłam się tylko i zamknęłam za nimi drzwi. Usiadłyśmy z Ashley na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać.
- No, a teraz opowiadaj. Jak Ci się układa z Liam'em. - zapytała ciekawa.
- Jest na prawdę super. Liam jest bardzo romantyczny, opiekuńczy, ale mam mały problem i obawy.
- Nie wiesz co tak na prawdę do niego czujesz?
- No właśnie. Bo on mi od razu powiedział, że mnie kocha. Ja wtedy jeszcze nie byłam tak pewna. Teraz boję się, że jeśli czegoś nie zrobię to on ze mną zerwie. - powiedziałam i spuściłam głowę.
- Ej, kochana. On Cię nie zostawi. Ty nie widzisz tego jak on Cię kocha i wręcz szaleje za Tobą? Kiedy mi go przedstawiłaś jako swojego chłopaka był szczęśliwy i dumny. A kiedy nie mogłaś dalej opowiadać i się w niego wtuliłaś było widać, że jest smutny i czuje się bezradny, że nie może Ci pomóc. Widać, że mu na prawdę na Tobie zależy.
- To co ja mam teraz zrobić?
- Zadaj sobie podstawowe pytanie. Kochasz go? - zapytała mnie. Wtedy przypomniałam sobie nasz pierwszy pocałunek, jak razem śpiewaliśmy, te motyle w brzuchu kiedy jest obok mnie i zdałam sobie, że go kocham.
- Kocham. - powiedziałam pewnie.
- No widzisz, tylko teraz znajdź odpowiednią sytuację i mu to powiedz. - powiedziała Ashley i mnie przytuliła.
- A ty Ashley, masz kogoś na oku? - zapytałam.
- Na razie nie. - odparła.
- To zapytam inaczej. Któryś z chłopaków pomijając oczywiście Liam'a wpadł Ci w oko? - powiedziałam bacznie ją obserwując.
- Może tak, a może nie. Po za tym nie powiem Ci bo od razu próbowałabyś mnie zeswatać.
- Okay, okay. Wracamy do chłopaków? - zapytałam i się zgodziła. Wyszłyśmy z mojego pokoju i zeszłyśmy na dół do salonu jednak ich tam nie było. Na stoliku leżała tylko karteczka. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam na głos:

"Dziewczyny musieliśmy iść coś załatwić. Rozgośćcie się i czujcie jak u siebie, zwłaszcza ty Tori. Nie wiemy kiedy wrócimy, ale postaramy się jak najszybciej. Jakbyście mogły to bardzo prosimy abyście poczekały. Więc jeśli Ashley możesz to nie śpiesz się z powrotem do domu. Buziaki, chłopaki;* " 

Uśmiechnęłyśmy się obie i usiadłyśmy na kanapie.
- Jak myślisz co poszli załatwić? - zapytała Ashley.
- Nie mam pojęcia. Jednak jeśli proszą nas abyśmy na nich poczekały bez względu na godzinę to na pewno coś musi być związane z nami. Tylko jestem ciekawa co. - powiedziałam i zaczęłam się trochę zastanawiać.
- Może idź po gitarę i pójdziemy do ogrodu pośpiewać. - zaproponowała.
- Dobry pomysł, zaraz wracam. - powiedziałam i pobiegłam na górę. Wróciłam z gitarą i wyszłyśmy do ogrodu i usiadłyśmy na trawie. Nastroiłam gitarę i zaczęłam grać. Kiedy zaczęłam śpiewać dołączyła do mnie Ashley. Z nią mogłam śpiewać bez przerwy. Jest jedyną osobą, która mnie zna na wylot. Z resztą tak jak ja ją. To co ona wie to nawet moi rodzice wielu rzeczy nie wiedzą no, ale nie dziwić się skoro nie mieli nigdy dla mnie dużo czasu. W pewnym momencie wpadłyśmy na pomysł aby napisać piosenkę. Wyciągnęłam z futerału kartki i długopis, odłożyłam gitarę i zaczęłyśmy pisać tekst. Zaczęłyśmy się wygłupiać i nic nie wyszło z tej piosenki bo przyszli chłopcy i skończyło się pisanie. Przypomniało mi się coś, rzuciłam tylko jedno słowo do Ashley i zaczęłyśmy się śmiać. Chłopcy usiedli obok nas i nie wiedzieli co się dzieje, a my nie mogłyśmy opanować śmiechu. Odezwał się Lou kiedy już się trochę uspokoiłyśmy.
- Z czego się śmiejecie? - zapytał.
- Z niczego. Takie małe wspomnienie. - odparłam i uśmiechnęłam się porozumiewawczo do Ashley.
- Dobra, nie wnikamy. - powiedział Harry.
- Gdzie byliście jeśli można wiedzieć? - zapytała Ashley.
- Za nim powiem, to chyba twoje Tori. Zapomniałem Ci rano dać. - powiedział Louis i podał mi mój prezent urodzinowy od rodziców czyli bilety do L.A. - Zabrałem je bo pomyślałem, że będziesz chciała je wykorzystać.
- Dziękuje, ale i tak nic mi po nich. - powiedziałam smutno.
- Dlaczego? Przecież zawsze chciałaś tam lecieć. - odezwała się Ashley.
- Co mi po biletach w tamtą stronę? Nawet jakbym chciała zabrać Ciebie czy Liam'a to nic nie da. Nie mam pieniędzy ani na pobyt tam, ani na drogę powrotną. To też rodzice mieli załatwić, ale wyszło jak wyszło. - spuściłam głowę na dół aby nie widzieli łez w moich oczach. Podszedł do mnie Liam, usiadł obok i mnie przytulił.
- Ej, słońce. Spełnisz swoje marzenie bo my Ci w tym pomożemy. - powiedziała, a ja spojrzałam na niego. Potem spojrzałam po reszcie chłopaków, a oni się uśmiechnęli.
- Ale jak to? - zapytałam zdziwiona.
- Właśnie to byliśmy załatwić.Skoro mamy wolne stwierdziliśmy, że przydałyby się jakiś wyjazd. A skoro masz bilety to polecimy razem z Tobą. Oczywiście Ashley też zabierzemy. - powiedział Louis.
- Wszystko jest załatwione. Wy dziewczyny polecicie w tamtą stronę na biletach Tori, a my już mamy zarezerwowane bilety. - dodał Harry.
- Co wy mówicie? - zapytała również niedowierzająca Ashley.
- To co słyszycie. Hotel zarezerwowany, lot również, Simon o wszystkim wie. Więc jak? - odparł Niall.
- Wow, jestem wdzięczna i jestem jak najbardziej za. Tori? - odparła Ashley.
- Ja?! Też jestem za. Bardzo wam dziękuje. - powiedziałam i przytuliłam wszystkich.
- Nie masz za co. Jesteśmy w końcu przyjaciółmi. - powiedział Louis.
- To kiedy jedziemy? - zapytałam po chwili.
- Pojutrze. - powiedział Zayn.
- W takim razie jutro trzeba się pakować co wiąże się z odwiedzinami moich rodziców bo tam mam ciuchy. - powiedziałam.
- Pójdę z Tobą i będzie wszystko dobrze. - powiedział Liam i mnie znowu przytulił. Siedzieliśmy tak do wieczora, rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Około 20:00 Ashley musiała iść,a my wtedy udaliśmy się do kuchni aby zjeść kolację. Po kolacji poszłam do pokoju po piżamę, a później udałam się do łazienki. Wykonałam wieczorną toaletę i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżko i od razu usnęłam. Rano obudziłam się o 9:00 i poszłam do łazienki aby przygotować się do kolejnego dnia. Gotowa zeszłam na dół do kuchni aby zjeść śniadanie. Zastałam w niej Louis'a.
- Hej - przywitałam się z nim i zaczęłam sobie robić kanapki.
- Cześć. Jak się spało? - zapytał siedząc przy stole.
- Bardzo dobrze. Nadal nie mogę w to uwierzyć co się stało i jacy jesteście dla mnie dobrzy. - powiedziałam siadając obok niego z posiłkiem.
- To uwierz. - powiedział uśmiechnięty. Również się uśmiechnęłam i w tym momencie do kuchni wszedł mój 'książę z bajki'.
- Witaj Lou. - odezwał się do bruneta. - Witaj kochanie. - zwrócił się do mnie i pocałował na przywitanie. Nalał sobie soku do szklanki i usiadł obok mnie.
- To kiedy jedziemy po twoje ciuchy? - zapytał Liam.
- Możemy po śniadaniu. Louis pojedziesz z nami? - odparłam.
- Oczywiście. 
- To po śniadaniu skocze tylko po torbę i pojedziemy. - oznajmiłam, a chłopcy się zgodzili. Skończyłam śniadanie, odłożyłam naczynia do zmywarki i poszłam do pokoju. Po chwili wróciłam na dół z pustą torbą, a chłopcy już czekali. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Na miejscu znaleźliśmy się po 15 minutach i wtedy się trochę zaczęłam obawiać.
- Kochanie, będzie dobrze. - powiedział Liam i się uśmiechnął. Chwyciłam za jego rękę i razem z Louis'em podeszliśmy pod dom. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do domu, a z kuchni wyszli rodzice.
- Cześć wam. - powiedziałam do nich. - Lou poczekaj tutaj. Zabierzemy tylko rzeczy i będziemy jechać. - powiedziałam do chłopaka wchodząc z Liam'em po schodach.
- Nie ma sprawy. Jak coś to wołajcie - odezwał się Louis. Pokierowaliśmy się od razu do mojego pokoju. Weszłam do środka, otworzyłam wszystkie szafy z ciuchami, wyciągnęłam jeszcze moje dwie torby na łóżko i zaczęło się pakowanie. Ja zabrałam się za bieliznę i ciuchy z szafek, a Liam pakował moje ciuchy z szafy. 
- Wiesz, nigdy nie myślałam, że dojdzie do tego. - odparłam, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Skarbie, chodź tu do mnie. - powiedział i mnie przytulił. Jestem wdzięczna losowi, że jest przy mnie bo nie wiem co bym zrobiła bez niego.
- Wiesz co mnie najbardziej boli? To, że w ogóle nie zareagowali jak się do nich odezwałam ani nic nie powiedzieli. - powiedziałam, a po moich policzkach popłynęły łzy. Otarł mi policzki i spojrzał mi w oczy uśmiechając się lekko. Uwielbiam ten jego uśmiech bo zawsze poprawi mi tym humor. Pocałował mnie delikatnie, a ja mu wyszeptałam do ucha:
- Kocham Cię. Dziękuje za to, że jesteś przy mnie. - dodałam po chwili i go przytuliłam. 
- Nie masz za co. To ja dziękuje, ze jesteś ze mną. - odparł i pocałował mnie w czoło. Wróciliśmy do pakowania i w końcowym efekcie spakowałam wszystkie ciuchy. Resztę zostawiłam bo poprzedniego dnia gadałam z chłopakami i powiedzieli, że jak wrócimy to pomogą mi zabrać pozostałe rzeczy. Liam chwycił dwie torby, ja trzecią i wyszliśmy z pokoju kierując się do schodów. Gdy zeszliśmy na dół stając koło Louis'a odezwała się moja mam.
- To wyprowadzasz się? - zapytała obojętnie.
- Na razie zabieram ciuchy bo lecimy jutro do Los Angeles. Jak wrócę to zjawię się po resztę rzeczy. - powiedziałam.
- Przecież nie masz pieniędzy to jak polecisz? - powiedziała moja mama z pogardą. Nigdy jeszcze jej takiej nie widziałam i było mi przykro, że taka jest na prawdę.
- Nie ma, ale ma przyjaciół. My z nią jedziemy i Ashley również ponieważ mamy wolne na razie. A chcemy aby Victoria spełniła swoje marzenie. - powiedział Louis.
- Myślałam, że Cię dobrze wychowałam. Ale jesteś... - zaczęła, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.
- Nie kończ, mamo. To ja myślałam, ze mogę na was liczyć, ale się przeliczyłam. Zawiedliście mnie. I to wszystko dlatego, że zakochałam się w chłopaku z wzajemnością,i któremu na mnie zależy, a wy tego nie możecie uszanować. - powiedziałam i wyszliśmy. Louis zapakował torby do bagażnika i zajął miejsce kierowcy. Ja siedziałam z tyłu wtulona w Liam'a, a po moich policzkach spływały łzy. Dojechaliśmy do domu i chłopcy od razu zanieśli moje walizki do mojego pokoju, a ja weszłam do salonu. Zastałam tam resztę zespołu i... Ashley? Nie mogłam uwierzyć, ale też się ucieszyłam.
- Hej. I jak tam? - zapytałam przyjaciółka gdy obok niej usiadłam.
- Hej. Niezbyt miłe spotkanie, ale jakoś poszło. - powiedziałam i w tym momencie dołączyła do nas pozostała dwójka chłopaków.
- Ashley może zostaniesz na noc dzisiaj skoro jutro mamy dość wcześnie lot? - zaproponował Niall.
- Dobry pomysł. To jak Ash? - dopytywał się Harry. Było widać, że ją polubili co mnie bardzo cieszyło. Widziałam, że Lou ją bacznie obserwuje, ale nie zwróciłam na to zbyt szczególnej uwagi.
- Mogę zostać, ale moje rzeczy są jeszcze u mnie w domu. - odparła.
- To pojedziemy po nie później, Louis'a pojedzie z nami. - spojrzałam na chłopaka, a on się tylko uśmiechnął na znak zgody. - A teraz chodź pomóż mi się spakować. - powiedziałam i pociągnęłam przyjaciółkę za sobą do pokoju zostawiając chłopaków samych w salonie. Weszłyśmy do mnie i rozpakowałyśmy wszystko z toreb na łóżko. Podzieliłyśmy co zabieram na wyjazd, a co nie. Niepotrzebne rzeczy spakowałyśmy do szafy i szafek, a na wyjazd spakowałyśmy do jednej większej torby.
- Zadowolona, że jedziesz? - zapytała Ashley kiedy usiadłyśmy na kanapie po skończonym pakowaniu.
- Oczywiście, ze tak. Nie mogę się doczekać i jestem im bardzo wdzięczna za to. A ty? - powiedziałam uśmiechając się.
- No pewnie. W ogóle nie mogę uwierzyć, ze załatwili mi coś takiego pomimo, ze znamy się raptem dwa dni. - powiedziała.
- To się cieszę. - powiedziałam i ją przytuliłam. Potem opowiedziałam jej co zdarzyło się u mnie w domu bo chciała wiedzieć. Gdy skończyłam postanowiłyśmy jechać do Ashley po jej rzeczy więc zeszłyśmy na dół do salonu po naszego 'szofera'.
- Louis, zbieraj się. Jedziemy do Ashley po jej rzeczy. - powiedziałam stając w wejściu do salonu.
- Tak jest pani szeryf. - powiedział i stanął na baczność, a my zaczęliśmy się śmiać. Chwycił za kluczyki od swojego samochodu, wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy. Na miejscu byliśmy po 30 minutach. Gdy weszliśmy do środka przywitała nas uśmiechnięta mama Ashley.  Zapytała czy czegoś nie chcemy jednak my podziękowaliśmy i ruszyliśmy za blondynką do jej pokoju.
- To tylko musimy wziąć i możemy jechać. - powiedziała Ashley wskazując na dwie mniejsze torby. Chwyciła za torebkę. Chciałam jej pomóc z torbami jednak Louis chwycił obie i poszedł przodem.
- Jak to dobrze mieć pod ręką chłopaka. - rzuciła Ashley uśmiechając się do Lou. Ten oczywiście odwzajemnił uśmiech. Ujrzałam w jej oczach tajemniczy błysk i już wiedziałam, ze coś między tą dwójką będzie. Gdy zeszliśmy na dół ponownie pojawiła się mama mojej przyjaciółki. Podziękowała Louis'owi, że Ashley może jechać z nami i życzyła nam spokojnej drogi. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z domu. Lou zapakował torby do bagażnika, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę domu chłopaków oraz mojego. Na miejscu Lou zaniósł torby Ashley do pokoju, w którym miała spać tej nocy, a my weszłyśmy do salonu. Chłopaków nie było, ale nam to jakoś nie przeszkadzało bo zaczęłyśmy rozmawiać. Wrócił Lou do salonu, usiadł w fotelu i włączył telewizor nie zwracając na nas uwagi.
- Czy coś się zaczyna dziać między Toba, a Lou? Podoba ci się, nie? - szepnęłam do niej.
- Chodź do ogrodu, tam pogadamy. - odparła zerkając na chłopaka. Wyszłyśmy do ogrodu i usiadłyśmy na trawie. Odezwała się.
- Wiesz, coś w nim jest. Bardzo go polubiłam i coś zaczyna mnie do niego ciągnąć. Po za tym zauważyłam, że on mnie też chyba polubił.
- Jeśli chcesz mogę go podpytać co o Tobie myśli. - powiedziałam.
- Na razie nie, ale w razie czego to się do Ciebie zwrócę. - powiedziała i się uśmiechnęła. Rozmawiałyśmy tak do wieczora. Zdziwiła mnie jedna rzecz, ze chłopcy w ogóle się nie pojawili i o nas nie pytali. Wieczorem wróciłyśmy do domu i postanowiłyśmy iść do kuchni aby coś zjeść na kolację. Kiedy tam weszłyśmy dostałyśmy lekkiego szoku. Stół był ładnie uszykowany, po kuchni unosił się piękny zapach jedzenia, a z boku stali nasi wspaniali chłopcy.
- A to z jakiej okazji? - zapytałam gdy Liam podszedł do mnie i objął w talii.
- Za to, że jesteście z nami. - powiedział Liam.
- I, że ustatkowałaś Liam'a. - dodał Louis, a my wszyscy się zaśmialiśmy.
- Haha, bardzo śmieszne. - powiedział Liam. Podeszłam do stołu, a Liam pomógł mi usiąść odsuwając krzesło. Lou postąpił tak samo wobec Ashley, która siadała obok mnie. Wszyscy zajęliśmy miejsca i zaczęliśmy jeść co przygotowali chłopcy.
- Smakowało? - zapytał Niall gdy skończyłyśmy jeść.
- Bardzo, jesteście niesamowici. - powiedziałam.
- Dosyć, że fantastycznie śpiewacie to jeszcze świetnie gotujecie. - dodała Ashley. Po kolacji chłopcy posprzątali, a my mając wolne poszłyśmy po kolei się umyć, a potem poszłyśmy do mojego pokoju. Zaczęłyśmy rozmawiać gdy nagle usłyszałyśmy rozmowę dochodzącą z korytarza.

"Louis"

- Ej, stary. A ty kręcisz z Ashley? - zapytał mnie Niall jak wchodziliśmy po schodach na górę.
- Wiesz, nie chcę rozmawiać na ten temat. - odparłem trochę zmieszany.
- No, ale wiesz, że to widać? - zapytał ponownie gdy staliśmy obok drzwi do mojego pokoju.
- Niby co? - odparłem pytaniem.
- Że ty coś czujesz do niej. - powiedział Niall.
- Daj mi spokój i nie w trącaj się w moje życie. - powiedziałem lekko wkurzony i wszedłem do mojego pokoju trzaskając drzwiami. Położyłem się na łóżko i patrzyłem ślepo w sufit rozmyślając. Wkurzają mnie takie sytuacje jak ta. Gdy mówię, że nie chcę o czymś gadać, a ktoś się dalej odzywa i wtrąca. Jeśli chodzi o Ashley to sam nie wiem jak to jest. Pierwszy raz jak widziałem ja na urodzinach Tori to nie zwróciłem na nią jakiejś większej uwagi; nawet nie rozmawialiśmy. Jednak kiedy przyszła do nas wczoraj i dzisiaj to ją polubiłem i to nawet bardzo. Dziwne co? Ale taka jest prawda. Zdążyłam zamieszać mi w głowie tylko sam jeszcze nie wiem czy coś z tego wyjdzie. Rozmyślałem tak dłuższą chwilę aż zasnąłem sam nie wiem kiedy. Rano wstałem dość wcześnie tak jak się umówiliśmy aby zdążyć jeszcze wszystko sprawdzić i ze spokojem pojechać na lotnisko. Ubrany zszedłem do kuchni gdzie były już dziewczyny i Liam. Przywitałem się z nimi i zacząłem sobie robić śniadanie. Następnie dosiadłem się do nich i zacząłem jeść posiłek, który sobie przygotowałem. Gdy ujrzałem na twarzy blondynki uśmiech na mojej też od razu się pojawił. Coś niesamowitego, ale poczułem te tak zwane 'motyle' w brzuchu. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale muszę stwierdzić, że ta dziewczyna już zakręciła mi w głowie.

"Victoria"

Zostało pół godziny do wyjazdu na lotnisko, a ja ciągle sprawdzałam torbę bo nie byłam pewna czy wszystko wzięłam. Nagle przyszedł do mnie Liam i przytulił się do moich pleców.
- Kochanie, na pewno wszystko wzięłaś. Mogłabyś zając się teraz trochę mną. - powiedział udając smutnego. Odwróciłam się do niego aby spojrzeć mu w te jego przepiękne oczy i objęłam go za szyję. Objął mnie w talii patrząc mi w oczy. Przybliżyłam swoją twarz na minimalną odległość i go pocałowałam, a on oczywiście odwzajemnił pocałunek. Gdy się lekko odsunęłam od niego on obdarował mnie tym swoim zniewalającym uśmiechem.
- Tak lepiej? - zapytałam również się uśmiechając.
- Oczywiście, że tak. - odparł nadal mnie obejmując.
- W takim razie daj mi się teraz spakować. - powiedziałam.
- Przestań, na pewno wszystko masz. - odparł i zapiął moją torbę. Chwycił za nią, ja wzięłam torebkę i udaliśmy się na dół do salonu gdzie już znajdowała się jego torba. Usiedliśmy na kanapie i czekaliśmy na resztę naszych przyjaciół aż zejdą gotowi i spakowani. Po krótkim czasie w salonie pojawiła się Ashley wraz z Harry'm i Niall'em. Czekaliśmy jeszcze jakieś 5 minut i na dół zawitał Zayn i Louis. Zamówiliśmy dwie taksówki aby nas zawiozły na lotnisko. Pojawiły się po 10 minutach. Zapakowaliśmy bagaże do bagażników, wsiedliśmy do środka i pojechaliśmy na lotnisko. Na lotnisku byliśmy po 15 minutach i od razu udaliśmy się do odprawy. Po chwili już siedzieliśmy w samolocie. Ja usiadłam z Ashley, przed nami siedział Liam z Lou, za nami Niall i Harry, a obok siedział sam Zayn. Stwierdził, że nie chce z nikim siedzieć i miał szczęście bo nikt się do niego nie dosiadł bo samolot nie był pełny. Po starcie samolotu włożyłam słuchawki na uszy, zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć aby podróż mi szybciej minęła i udało się.

-------------------------------------------------------------
5 rozdział za mną i mam nadzieję, że się spodobał. Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam za nie. 
Proszę o wszelkie komentarze, będę bardzo wdzięczna jeśli je dodacie.

W kolejny rozdziale będzie zawarty pobyt naszych bohaterów w L.A. Jak myślicie coś wyjdzie między Ashley i Louis'em? Chłopcy będą mieli małe spięcie, ale o co? Tego dowiecie się w następnym opowiadaniu. Jeśli będę mogła dodam wcześniej, a jak nie to na pewno pojawi się w środę lub czwartek;)

Po za tematem opowiadania. Jak wam się podobała wczorajsza niespodzianka od chłopaków?

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 4

Najpierw chcę podziękować Weronice za komentarze pod każdym rozdziałem i za to, że czyta. Dziękuje bardzo kochana, że tak Ci się podoba moje opowiadanie;**
A teraz czas na kolejny rozdział. Jeśli czytacie to bardzo proszę o komentarze i z góry za nie dziękuje;)

***********************************

Następne dni mijały w miłej atmosferze. Chodziłam od 8:00 do 15:00 z mamą do wytwórni i pomagałam jej oraz obserwowałam jak chłopacy ćwiczą do trasy koncertowej po USA. Oczywiście przy mamie z Liam'em zachowywaliśmy się tylko jak przyjaciele, ale było to bardzo trudne. Potem wracałam do domu na obiad i około 16:00 szłam do chłopaków i spędzałam z nimi czas do wieczora.
             ***
- I jak twoi rodzice? - zapytał Niall gdy akurat siedzieliśmy u nich w salonie.
- Szkoda mówić. Próbowałam z nimi rozmawiać i pytać się odnośnie tego dlaczego nie mogłabym mieć chłopaka, który jest sławny.
- A oni? - zapytał Liam, który bawił się moimi włosami bo siedziałam mu na kolanach.
- Że nie będę ze mną na ten temat rozmawiać, i że są po prostu na nie. A gdy próbuję ciągnąć rozmowę to mama wtedy rzuca przykład.
- Jaki? - zapytał Niall przerywając mi.
- Nie przerywaj to się dowiesz. Wtedy mówi: " A co by było gdybyś np. była, z którymś z One Direction? Nie mówię, że to złe chłopaki tylko mogą Cię skrzywdzić. I tak uważam, że już za dużo czasu spędzasz z nimi, ale niech Ci będzie. Po za tym sama mówisz, że nie chcesz być sławna, a gdy byś była, z którymś to nie byłabyś już zwykłą dziewczyną. Rozpoznawaliby Cię ludzie przez sam fakt, że byłabyś dziewczyną kogoś sławnego" i wtedy kończy rozmowę wjeżdżając na moje postanowienie o byciu sławnym. - powiedziałam.
- To kiepsko. Myślałem jak wam pomóc, a zwłaszcza Tobie Tori, ale niestety nic nie przychodzi mi do głowy. - odezwał się Louis.
- Dziękuje, że w ogóle was to obchodzi. - powiedziałam patrząc na niego.
- Żartujesz?! Liam jest dla nas jak brat i jeśli jest szczęśliwy z Tobą to czemu mielibyśmy nie pomóc. - odezwał się Harry.
- Dziękuje jeszcze raz. - powiedziałam i się uśmiechnęłam do loczka.
- A zastanawiałaś się może nad tym, żeby powiedzieć im w prost, że jesteś z Liam'em? Postawiłabyś ich przed faktem dokonanym. Twoja mam przecież nas zna i wie jacy jesteśmy, a jakby zobaczyła, że jesteście razem szczęśliwi to może by się zgodziła? - zaproponował Harry.
- Myślałam nad tym już też, ale to niestety nic nie da. - powiedziałam zrezygnowana. Siedzieliśmy tak jeszcze jakiś czas i zastanawialiśmy się co byśmy mogli zrobić, ale ni nam nie przychodziło na myśl. Około 20:00 postanowiliśmy z Liam'em, że pójdziemy na spacer. Obiecał, że potem mnie odprowadzi. Pożegnałam się z chłopakami i wyszliśmy z domu kierując się w stronę parku. Był wieczór więc myśleliśmy, że nie będzie dużo ludzi, a tym bardziej fotoreporterów. Niestety, myliliśmy się. Kiedy szliśmy trzymając się za ręce z daleka ujrzeliśmy flesz z powodu robionego nam zdjęcia. W tym momencie zrozumiałam, że jutro będą wszyscy wiedzieli i moi rodzice też. Jednym słowem czeka mnie wielka awantura i mój świat legnie w gruzach. Liam odprowadził mnie do domu. Pod domem dał mi krótkiego całusa i poszedł, a ja weszłam do domu.
Następnego dnia uszykowałam sie jak zwykle do pracy i gdy zeszłam na dół moja mam zachowywała się normalnie. Oznajmiła, że mam jechać do wytwórni sama i zabrać chłopaków znowu na próbę do studia po ona musi jeszcze coś załatwić i dojedzie. Szybko zjadłam obiad i pojechałam taksówką do wytwórni, w której byli już chłopcy. Przywitałam się z nimi i powiedziałam co przekazała mi mama.
- Dobra, tylko pytanko. Czy ona jeszcze nie widziała tego artykułu w gazecie czy chce to załatwić w inny sposób? - zapytał Zayn.
- Sama się nad tym zastanawiałam. Jedno wiem na pewno. Prędzej czy później i tak się dowie, a ja będę miała wielką awanturę. - odparłam. - Dobra, a teraz idziemy do studia abyście przećwiczyli piosenki. Bo za to też mi się jeszcze oberwie. - dodałam. Poszliśmy do studia i chłopcy zaczęli ćwiczyć,a  mojej mamy jak nie było tak się nie pojawiła.Cieszyłam się,ale wiedziałam, że konfrontacja z nią jest nieunikniona. Nagle dostałam sms-a od kogo? Od mojej mamy.

 " Ty i chłopcy do sali konferencyjne. Natychmiast!!!!"

Po tym sms-ie wiedziałam, że już wszystko wie. Przerwałam chłopakom próbę.
- Moja mam chce nas widzieć w sali konferencyjnej i raczej nie jest szczęśliwa. - powiedziałam i ruszyliśmy na rzeź w miejsce wskazane przez moją mamę. Czekała już na nas. Gdy tylko zamknęliśmy drzwi zaczęło się to czego się bałam i spodziewałam.
- Chcecie mi coś powiedzieć? - zapytała jednak nikt z nas nie odpowiedział. - Idę rano żeby załatwić pewną sprawę i nagle widzę w kiosku duży artykuł na pierwszej stronie ze zdjęciem. - powiedziała i rzuciła gazetę na stół. Na zdjęciu było jak Liam całuje mnie wczoraj na pożegnanie. Kiedy oni je zrobili? - pomyślałam szybko. 
- Macie mi coś do powiedzenia? Liam? - mama spojrzała na mojego chłopaka.
- On ni nie zrobił, to moja wina. - powiedziałam,a  Liam na mnie spojrzał.
- Nie. To nie jest ani twoja wina, ani moja. - powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Słucham?! - zapytała moja mam podnosząc głos.
- Emy. Nie bądź zła. Oni na prawdę się kochają i na pewno nawzajem się nie skrzywdzą. - powiedział Louis stając w naszej obronie.
- Tu nie ma nic do rzeczy czy się kochają. On jest sławny, a moja córka nie. - powiedział moja rodzicielka. - To dlatego ostatnio co chwilę wspominałaś na temat związków? Zawiodłam się na Tobie bo myślałam, że Cię inaczej wychowałam z tatą. - spojrzała na mnie.
- Tak?! W ogóle mnie nie wychowywaliście. Ciągle was nie było, a mną opiekowały się co róż inne opiekunki. Cały czas liczyła się dla was tylko praca i wasze zdanie. Nigdy nie  mogłam robić tego co chciałam. Nigdy nie liczyliście się z moim zdaniem. Teraz gdy jestem pełnoletnia i tak decydujecie za mnie i traktujecie mnie jak małe dziecko. Nienawidzę was! - rozpłakałam się i wybiegłam z pomieszczenia.

"Louis"

- Victoria! - krzyknął Liam i wybiegł za nią, a my zostaliśmy i nie mogliśmy uwierzyć w to co się przed chwilą stało.
- Nic jej nie będzie. Pobeczy i przestanie. - odparła nasza menagerka.
- Jak możesz tak mówić? Przecież do twoja córka? Ona powinna mieć w Tobie oparcie,a na razie to tylko widać, że słyszy od Ciebie same rozkazy. - odparł Harry. Wtedy wpadłem na pomysł.
- Skoro tak traktujesz Victorie to my nie chcemy już z Tobą współpracować. Simon znajdzie nam innego menagera. - powiedziałem.
- To nie zmieni mojej decyzji odnośnie jej związku z Liam'em. - powiedziała. Chłopcy spojrzeli na mnie i zrozumieli co przyszło mi do głowy.
- Nie musisz zmieniać, ale oni i tak będą razem. - powiedział Zayn.
- Niby jak? Victoria mieszka ze mną i nie pozwolę jej na to. - powiedziała z drwiną w głosie. Nie mogłem uwierzyć, że to była jej prawdziwa twarz. Victoria jest całkowicie inna.
- Victoria jest pełnoletnia wiec może sama o sobie zadecydować. Zamieszka z nami. - powiedziałem, a ona nie mogła uwierzyć w to co słyszy.

"Liam" 

- Victoria! - krzyknąłem i wybiegłem za nią. Nie mieściło mi się w głowie, że jej matka może być taka okrutna. Teraz już wiem dlaczego Victoria nie chciała powiedzieć tego rodzicom. Dogoniłem ją na parterze budynku koło windy i od razu przytuliłem. Cały czas płakała. Wiedziałem, że w tym momencie słowa są zbędne więc po prostu stałem cały czas ją przytulając i czekając aż się uspokoi. Gdy się trochę uspokoiła postanowiłem, że zabiorę ją do nas do domu. Napisałem tylko sms-a Lou że jadę z nią do domu. Zamówiłem taksówkę, wsiedliśmy do niej i taksówka ruszyła. Gdy weszliśmy do domu zaproponowałem aby się położyła i odpoczęła, ale nie chciała. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Raczej ja usiadłem bo ona się położyła kładąc swoją głowę na moje kolana.

"Louis"

Dostałem sms-a od Liam'a, że zabrał Tori do nas i bardzo dobrze. 
- Właśnie Liam zabrał Victorię do nas. - powiedziałem do chłopaków nie zwracając uwagi na Emy.
- To dobrze, trzeba przywieźć jej jakieś ciuchy. - odparł Harry.
- Dobry pomysł. Na dzisiaj skończyliśmy więc pojedziemy po jej kilka rzeczy i od razu wrócimy do nas. - powiedział Niall. Tak też zrobiliśmy. Nasz była menagerka stała i nie wiedziała chyba co ma zrobić. My wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy do domu Victorii. Był jej tata więc nam otworzył drzwi. Ja z Harry'm poszliśmy do pokoju dziewczyny, a Niall i Zayn zostali z jej tatą na dole. W szafie znaleźliśmy jej torbę więc spakowaliśmy do niej jej ciuchy tyle ile się zmieściło. Zabraliśmy też jej gitarę, laptopa i bilety do L.A. wraz z kamerą. Na jej biurku był klucz od jej pokoju więc do zabraliśmy i gdy wyszliśmy to go zakluczyliśmy oraz wrzuciliśmy klucz do jej torby aby go nie zgubić. Chłopacy zdążyli chyba poinformować tatę Tori o całym zdarzeniu bo był zdenerwowany, ale bardziej wyglądało, że jest mu smutno. Pożegnaliśmy się z nim i spakowałem rzeczy naszej przyjaciółki do bagażnika. Gdy wyjeżdżaliśmy z pod domu minęliśmy się z Emy. Dojechaliśmy do naszego domu i od razu weszliśmy do salonu gdzie była Tori i Liam. Leżała głowę trzymając na jego kolanach i wyglądała jak bezbronna dziewczynka. Żal mi jej było w tym momencie bo nie zasłużyła na takie traktowanie, a zwłaszcza ze strony swojej mamy.

"Victoria"

Leżałam na kanapie w salonie głowę mając położoną na kolana mojego chłopaka gdy do domu weszli chłopcy z moją gitara i torbą ciuchów i kilka innych drobiazgów. Nie wiedziałam o co chodzi, ale po chwili Louis wszystko mi wyjaśnił co się działo po tym jak wybiegłam  i co zadecydowali.
- Simon już też wie więc z menagerem nie będzie problemu. - oznajmił Harry.
- Tak jak powiedziałem jesteś pełnoletnia więc możesz decydować o sobie. - zwrócił się do mnie Louis gdy usiedli.
- Dziękuje wam, ale nie mogę z wami mieszkać. Nie mam pracy aby dokładać się wam częściowo. - odparłam.
- Oczywiście, że możesz z nami mieszkać. Na razie musisz wszystko sobie poukładać i nie musisz się w ogóle martwić o pieniądze. Po za tym chodzisz do szkoły i to jest twoja praca na razie. - powiedział Lou.
- W takim razie dziękuje jeszcze raz, jesteście niesamowici. - powiedziała i się delikatnie uśmiechnęłam. Byłam im bardzo wdzięczna za to co dla mnie zrobili bo nikt jeszcze tak się nie zachował wobec mnie.
- Tylko co z moimi instrumentami, ze studiem nagraniowym z piwnicy i całym moim pokojem oraz resztą rzeczy? - zapytałam.
- Spokojnie. W naszej piwnicy jest dużo miejsca więc się nie martw jeśli chodzi o studio i instrumenty. Jeśli chodzi o pokój to mamy jeszcze wolne więc to również żaden problem. - powiedział Liam.
- Więc kiedy będziesz chciała zabrać wszystko od swoich rodziców do nas to powiedz, a my załatwimy transport i ludzi do pomocy. - odparł Louis.
- Okay, na pewno dam znać. Dziękuje jeszcze raz. - powiedziałam. Rozmawialiśmy tak jeszcze dłuższą chwilę gdy nagle ktoś zadzwonił do Lou. Odebrał i wyszedł z salonu aby na spokojnie porozmawiać. Gdy Louis skończył rozmawiać wrócił do salonu i powiedział, że niedługo będą mieli nowego menagera, a na razie maja nieplanowany urlop i mają odpocząć. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam.

"Liam"

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o sytuacji Victorii. Przykro mi, że ma takie problemy z rodzicami. Chciałbym jej jakoś pomóc tylko sam nie wiem jak. Nagle zauważyłem, ze zasnęła.
- Chłopaki ciszej, zasnęła. - powiedziałem.
- To może ją zanieś na górę aby się nie obudziła i wyspała ze spokojem. - zaproponował Niall.
- Tak właśnie chciałem zrobić. - powiedziałam . Położyłem ręce pod jej ciało aby ją podnieść, ale odezwał się Lou.
- Ale nie jest jeszcze gotowy dla niej pokój. 
- To nic, położę ją u siebie. - powiedziałem i wstałem z nią na rękach. Zaniosłem ją do mojego pokoju i powoli położyłem na moim łóżku i przykryłem kocem. Ucałowałem ją w czoło, spojrzałem z uśmiechem na jej przepiękną twarz i wyszedłem z pokoju aby jej nie obudzić. Wróciłem do salonu i gdy usiadłem chłopcy zaproponowali abyśmy w tym czasie gdy ona śpi uszykowali dla niej pokój. Zgodziłem się na to. Poszliśmy do góry i weszliśmy do pokoju, który mieliśmy zmienić w pokój dla mojej dziewczyny. Ja i Lou pojechaliśmy do sklepu aby kupić pościel i kilka jeszcze potrzebnych rzeczy. Meble były więc z tym nie bylo problemu. Zayn, Niall i Harry zabrali się w tym czasie za sprzątanie. Kupiliśmy co mieliśmy i wróciliśmy do domu. Zdążli wszystko posprzątać więc założyliśmy pościel, powiesiliśmy firanki, plazmę na ścianie na przeciwko łóżka. Postawiliśmy jej gitarę koło okna, a jej ciuchy rozpakowaliśmy do szafy, a torbę położyliśmy na jej dół. Zadowoleni z szybkiej współpracy i sukcesu wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do salonu.

"Victoria"

Obudziłam się około 16:00 i rozejrzałam się po pomieszczeniu gdzie się znajdowałam. Wstałam i podeszłam do szafki na, której stały zdjęcia po, których zorientowałam się, ze jestem w pokoju Liam'a. Były tam zdjęcia całego One Direction, jego rodziny. Nagle ujrzałam zdjęcie na, który jestem ja - sama, a potem nasze wspólne zdjęcie. Dziwicie się, że dopiero teraz widzę te zdjęcia? Nigdy jeszcze nie byłam w jego pokoju i to dlatego. Weszłam do jego łazienki, poprawiłam trochę wygląd i wyszłam z pokoju kierując się na dół do salonu gdzie byli chłopcy. Usiadłam obok Liam'a i Nialla. Jedli właśnie pizze i to pewnie był ich obiad.
- Jak się czujesz kochanie? - zapytał Liam gdy oparłam głowę o jego ramię.
- Bywało lepiej. - odparłam. - Widzę, że nie chciało się wam robić obiadu i poszliście na łatwiznę? - dodałam po chwili.
- No wiesz jakoś nie mieliśmy czasu. - odparł Zayn.
- Ciekawa jestem w takim razie czym tak byliście zajęci. - powiedziałam zaciekawiona.
- A to na razie nasza mała tajemnica. - powiedział Harry.
- Okay, nie wnikam. - powiedziałam i chwyciłam za jeden kawałek pizzy. Po zjedzeniu Harry poszedł wyrzucić pudełka po naszym obiedzie i wrócił po chwili. Nagle usłyszałam własny telefon. Była to Ashley, odebrałam (A-Ashley, J-Ja):
J: Cześć.
A: No hej. Co się dzieje?
J: O czym ty mówisz?
A: Nie udawaj. Byłam po ciebie, ale twoja mama powiedziała tylko, że się pokłóciłyście i Cie nie ma w domu.
J: Szkoda gadać. Podam Ci adres sms-em gdzie teraz jestem i jak przyjdziesz to pogadamy.
A: Okay, to do zobaczenia. 
J: No, pa. 
Rozłączyłam się i poinformowałam chłopaków, że przyjdzie Ashley. Nie mieli nic przeciwko więc wysłałam jej adres. Po 10 minutach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, wstałam i poszłam otworzyć. Była to oczywiście Ashley. Kiedy weszła do środka od razu się przytuliłyśmy i przeszłyśmy do salonu.
- Chłopcy czy pamiętacie z moich urodzi więc jeszcze raz przedstawię. To jest moja przyjaciółka Ashley. Ashley to jest Niall, Zayn, Louis, Harry oraz mój chłopak Liam. - odparłam. Przywitali się i Ashley zajęła miejsce obok mnie.
- No to opowiadaj co się stało. - zwróciła się do mnie. Zaczęłam jej opowiadać, ale po chwili przestałam Łzy zaczęły spływać mi po policzkach i dalej nie mogłam wydusić ani słowa. Wtuliłam się w Liam'a, a Lou opowiedział resztę historii do końca. Gdy Ashley to usłyszała było widać, że nie może uwierzyć w to co usłyszała.

"Ashley"

- Nie mogę w to uwierzyć. Była już nie raz przeciwna jak miałaś już kilku sławnych wielbicieli, ale żeby tak się zachować to jestem w szoku. - powiedziałam lekko zdenerwowana.
- To była już taka sytuacja? - zapytał zdziwiony Harry.
- No tak. Za każdym razem gdy jakiś młody aktor grający w filmie do, którego tata Tori pisał scenariusz interesował się nią jej mama 'wkraczała do akcji'. Chłopaka od razu, jak to by powiedzieć. Zniechęcała do Victori, a ona nie mogła nic powiedzieć. - powiedziałam, a chłopcy nie mogli uwierzyć. Już pewnie nie raz mieli takie miny tego dnia. Szkoda mi było Victorii, że musi to wszystko przechodzić. Cieszy mnie fakt, że oprócz mnie ma chłopaków, a przede wszystkim Liam'a. Widać, ze on ją kocha i z tego co widzę to ona jego również.
- Może skończmy ten temat i pokażmy Tori czym byliśmy zajęci, ze nie zrobiliśmy obiadu. - powiedział Louis.
- Dobry pomysł. - powiedział Niall
- To od razu poprawi Ci humor. - powiedział Harry uśmiechając się do mojej przyjaciółki, która odwzajemniła lekko się uśmiechając.

------------------------------------------------------
No i 4 rozdział już za nami. Mam nadzieję, ze się podobał. Przepraszam jeśli są jakieś błędy;)

Od tego rozdziału Ashley będzie się pojawiać o wiele częściej niż do tej pory więc postanowiłam dodać jej zdjęcie i trochę ją opisać.

Ashley Tomson - najlepsza przyjaciółka Victorii i jej rówieśniczka. Sympatyczna, szczera i przyjazna 18-latka. Jak Victoria również śpiewa, ale tez nie zdradza tego światu. 

*****
Jak myślicie co zdarzy się w następnym odcinku? Jak zareaguje Tori na swój nowy pokój? Chłopcy pójdą coś załatwić, tylko co? Dowiecie się już niebawem:)